– Im więcej Rosjan zabijemy teraz, tym mniej będą ich musiały zabić nasze dzieci – powiedział w sierpniu Wrublewski podczas wywiadu.
Moskwa "oburzona"
W reakcji na te słowa władze Rosji zażądały od Kazachstanu wydalenia dyplomaty, ale Astana zamiast tego poprosiła Kijów o jego zastąpienie. Podkreśliła też, że komentarze dyplomaty są nie do przyjęcia dla kraju z dużą mniejszością etniczną rosyjską.
Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa powiedziała we wtorek, że Moskwa jest "oburzona" faktem, że Wrublewski nadal przebywa w Astanie i wezwała ambasadora Kazachstanu.
Stanowcza reakcja Kazachstanu
Rzecznik kazachskiego MSZ Aibek Smadiyarow nazwał w środę ton Zacharowej "niezgodnym z charakterem sojuszniczych stosunków między Kazachstanem a Rosją jako równorzędnymi partnerami strategicznymi", dodając, że z kolei ambasador Rosji zostanie wezwany do kazachskiego resortu.
Smadiyarov powiedział, że Wrublewski opuści Kazachstan, gdy pojawi się nowy ukraiński ambasador. Kazachstan tradycyjnie utrzymywał bliskie związki gospodarcze i bezpieczeństwa z Rosją, ale odciął się od Moskwy po tym, jak w lutym Rosja zaatakowała Ukrainę. Astana wezwała do pokojowego rozwiązania konfliktu i odmówiła uznania "referendów", w których Rosja dokonała aneksji części Ukrainy.
Władze Kazachstanu mogą balansować między Rosją a Ukrainą także dlatego, że, jak podają media, wielu Rosjan uciekło przed mobilizacją właśnie do tego kraju. We wtorek, 4 października 2022 roku rosyjski oddział "Forbes", na który powołał się portal Wyborcza.pl, przekazał, że według szacunków dziennikarzy, terytorium państwowe Federacji Rosyjskiej opuściło około 700 tys. osób. Aż 200 tys. z nich miało wyjechać do Kazachstanu.
Czytaj też:
Franciszek do jezuitów w Kazachstanie: Planowałem wyjazd na Ukrainę