Męscy szowiniści z Czerskiej
  • Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Męscy szowiniści z Czerskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Męscy szowiniści z Czerskiej
Męscy szowiniści z Czerskiej

Bije na alarm „Wyborcza” i biada nad kobietofobią polskich mediów. „Dzień bez kobiet” – temat okładkowy – poświęcony jest wieści, że choć w mediach elektronicznych w ciągu tygodnia wystąpiło 9221 osób, to kobiety stanowiły zaledwie 23 proc. tej liczby. „Media deformują obraz polityki” alarmuje „GW” i zauważa, że choć posłanek i ministerek jest w polskiej polityce jedna czwarta, to w mediach – ledwie 15 proc. Wieść to iście hiobowa (przepraszam, że używam formy męskiej, ale wciąż nic nie wiadomo o Hiobince, siostrze Hioba usuniętej z kart Pisma Świętego przez spisek białych mężczyzn. I tego się trzymajmy, póki Kazimiera Szczuka nie napisze Biblii na nowo). Fatalną rolę mediów w walce o równouprawnienie widać także w prasie. W dzisiejszym głównym grzbiecie „GW” naliczyłem 34 teksty napisane przez facetów, i tylko 14 napisanych przez kobiety. Hańba, siostry, hańba! Skopcie tyłki męskim szowinistom z Czerskiej! Hasłem naszym będzie Feminoteka Szarego Człowieka! A herbem skrzyżowany kastet i zaostrzony ka końcu but typu szpilka.

Na drugiej stronie gazety na literę „G” sam John Kerry pisze (o kobietach rzecz jasna), że „żaden kraj nie dokona postępu, jeśli będzie ignorował połowę swojego społeczeństwa”. Domyślam się, że gdyby ignorował jedną trzecią – to też niefajnie. A gdyby ta jedna trzecia była z PiS-u?

Z całą pewnością ignorować należy ludzi nienawistnych, zapiekłych, nudnych w swych obsesjach i – co tu dużo kryć – nie najbardziej błyskotliwych. Dlatego tylko jeden fragment z komentarza Mirosława Czecha: „sztabowcy PiS dali pokaz zadziwiającego wprost teatralizowania polityki i odrywania jej od realnego życia”. To o manewrze Jarosława Kaczyńskiego z tabletem na mównicy sejmowej. Tak to już jest w świecie mediów mętnego nurtu – jak Kaczor nie ma tableta, to burak, jak ma – to aktor. Nie ma komórki – zacofaniec. Ma komórkę – szpaner. Nie mówi – to dyszy nienawiścią. Jak mówi – to mową nienawiści.

Za to Donald Tusk pełen jest miłości, i jego Stefany szczwiożerne miłości są pełne, i jego Wałęsy homofobiczne przyboczne, i jego Andrzeje Halickie, które nie zostaną ukarane za obrażanie Marty Kaczyńskiej – wszystko to są ludzie pełni miłości, honoru i humoru. A sztabowcy PO za nic w świecie nie daliby się namówić na „teatralizowanie polityki”, więc to na pewno nie oni stoją za parostronicową dupokrytką opublikowaną dziś w „Fakcie”, która ma zasłonić wczorajsze merytoryczne i mocne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. „Kto chce zabić premiera?” woła więc tabloid i rozpisuje się na froncie, tudzież na dwóch stronach wewnątrz, o tym, że Donald Tusk otrzymuje anonimy, w których „tajemniczy zamachowiec grozi mu śmiercią za aresztowanie herszta kiboli”. Ach, ta stylistyka, godna bierutowskiej prasy – „tajemniczy zamachowiec, „herszt”, brakuje tylko „wrogiej agentury”. A skoro na froncie „Faktu” ciut wyżej Kaczor mówi, że „rząd trzeba odwołać”, a sam Tusk zauważa, że „Szef PiS nie kocha Polski”, to dodajmy dwa do dwóch, i wyjdzie nam, kto tak naprawdę może mieć interes w ubiciu Donalda. Zauważmy też, jak bardzo szowinistyczna jest dzisiejsza prasa, mimo że to 8 marca – w „Fakcie” także więcej tekstów napisali mężczyźni, a i w doniesieniach o zagrożeniu dla premiera powinno być „tajemniczy zamachowiec lub tajemnicza zamachowczyni”.

A propos zamachów lub potencjalnych zamachów – „Nasz Dziennik” opisuje dziś obszernie sprawę dziwnej polsko-rosyjskiej ekspertyzy szczątków wraku Tu-154, z której – zdaniem Rosjan - wynika, że „nie ma na nich śladu wybuchu”. Tymczasem jak informuje rzecznik polskiej Naczelnej Prokuratury Wojskowej żadnej ekspertyzy nie przeprowadzono. Na razie pobrano próbki. Oj, nie doceniają koledzy z prokuratury biegłości towarzyszy rosyjskich. Kiedyś Stalinowi wystarczył rzut oka na mapę, by odkryć, że „zaginieni w Katyniu” polscy oficerowie uciekli do Mandżurii. Nie musiał w tym celu analizować guzików z masowych mogił. Znaczy się mogą i rosyjscy eksperci publikować wyniki ekspertyz bez dokonywania ekspertyz.

O tych samych rosyjskich kłamstwach poczytać można dziś także w „Gazecie Polskiej Codziennie”, ale w niej zwróciły mą uwagę także inne informacje. Sąd w Krakowie uznał, że Roman Graczyk w książce „Cena przetrwania? SB wobec Tygodnika Powszechnego” napisał prawdę o współpracy redaktora Mieczysława Pszona z bezpieką. Sąd Najwyższy odrzucił z kolei apelację byłego posła SLD Wita Majewskiego i ostatecznie uznał go za kłamcę lustracyjnego. Co zwraca uwagę w tej ostatniej sprawie, to fakt, że Majewski był konfidentem m.in. w szczególnie obrzydliwych czasach – po wprowadzeniu stanu wojennego.

I wreszcie smakowita wieść z Kancelarii Premiera – Donald Tusk otrzymał właśnie nagrodę 25 tys. złotych z okazji 30-lecia pracy zawodowej. Mam nadzieję, że nie będzie sknerą i z tej okazji zaprosi Niesiołowskiego na śliwki-ulęgałki oraz szczaw.

Czytaj także