"Przybyłem właśnie do Kijowa z pierwszą wizytą izraelskiego ministra na Ukrainie od początku wojny. Spotkam się z prezydentem Zełenskim i ministrem spraw zagranicznych Kułebą. Ponownie otworzę ambasadę Izraela w Kijowie, która wróci do ciągłej i pełnej aktywności. Odwiedzę Buczę i Babi Jar" – poinformował Cohen za pośrednictwem Twittera.
"Przyjechałem, aby jasno powiedzieć: Izrael stoi po stronie Ukrainy i narodu ukraińskiego w ich trudnych chwilach" – dodał izraelski minister spraw zagranicznych.
– W ciągu ostatniego roku Izrael stał po stronie narodu ukraińskiego i Ukrainy. Dziś podniesiemy izraelską flagę przed ambasadą Izraela w Kijowie, która powróci do ciągłej działalności na rzecz zacieśniania relacji między krajami – powiedział Cohen mediom.
Presja na Izrael
"Jerusalem Post" zaznacza, że Eli Cohen odwiedza Kijów w obliczu presji Zachodu, by zwiększyć pomoc izraelską dla tego kraju.
Izrael znajduje się pod presją Stanów Zjednoczonych, aby zrobiły więcej, aby wesprzeć Ukrainę na froncie humanitarnym, gospodarczym i bezpieczeństwa. Ukraina chce, aby Izrael dostarczył jej broń obronną przeciwko rakietom i dronom.
Przez ostatnie miesiące Izrael pozostawał w tyle za swoimi zachodnimi sojusznikami we wspieraniu Ukrainy i utrzymywał bardziej neutralne stanowisko za dwóch poprzednich premierów, Yaira Lapida i Naftalego Bennetta – zaznacza "JP".
Oczekiwano, że stary-nowy premier Benjamin Netanjahu, który ma silne relacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, zwróci wektor polityki Izraela w stronę Rosji, ale zamiast tego dał sygnał, że jego kraj wspiera Ukrainę.
Czytaj też:
"Jesteśmy na to gotowi". Ukraina wie, co Rosja szykuje na rocznicę wojny