"NATO przygotowuje się do planu B, czyli akcesji samej Finlandii. 1 marca jej parlament miażdżącą większością głosów przyjął ustawę o ratyfikacji traktatu północnoatlantyckiego. Zwlekanie z rozszerzeniem NATO zaczyna coraz bardziej irytować Finów" – opisuje portal Onet. Sztokholm i Helsinki wniosek o przystąpienie do sojuszu zgłosiły równocześnie, jako reakcję na agresję Rosji na Ukrainę. Szwecja i Finlandia chciały wejść do NATO razem, jednak Turcja blokuje ten proces.
– Zrobiliśmy co w naszej mocy, by spełnić oczekiwania Turcji czy Węgier. Sojusznicy z NATO powinni mocniej nacisnąć na te kraje, jeśli zależy im na rozszerzeniu – mówi jeden z fińskich dyplomatów.
Finowie mają dość czekania
W Finlandii przebija się wątek polityczny: "Blok partii opozycyjnych, który może wygrać wybory parlamentarne w kwietniu, uważa, że Finlandia nie powinna czekać na Szwecję. Były szef wywiadu wojskowego Finlandii Pekka Toveri przekonuje, że fiński rząd powinien myśleć przede wszystkim o własnym bezpieczeństwie, bo za to właśnie ponosi odpowiedzialność"
– Fakty są takie, że Szwedzi są schowani za naszymi plecami i że broniliśmy ich przed agresją ze strony Rosji od wieków. Jeśli Szwecja będzie musiała trochę dłużej poczekać na akcesję, to dramatu nie będzie. Z punktu widzenia bezpieczeństwa regionu Bałtyku rozwiązanie, w którym tylko Finlandia wchodzi na razie do NATO, jest lepsze, niż jeśli oba kraje pozostałyby poza paktem – mówi Toveri.
Co prawda Głównym hamulucowym rozszerzania NATO jest Recep Tayyip Erdoğan, ale Węgry również ociągają się z zaakceptowaniem wniosków akcesyjnych Szwecji i Finlandii. "Orban wykorzystał sytuację, by podnieść wartość Węgier, dlatego zwłoka w ratyfikacji to gra na czas" – pisze portal Onet.
Czytaj też:
Na Węgrzech znowu nie ma decyzji ws. wejścia Szwecji i Finlandii do NATO