Projekt, który powstał w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej, pojawił się 31 grudnia na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji (RCL). Nowelizacja wprowadza m.in. zmianę nazwy ustawy z "przeciwdziałania przemocy w rodzinie" na "przeciwdziałanie przemocy domowej".
Jak informuje Polsat News, poza zmianą tytułu największe kontrowersje budzą dwie zawarte w nim propozycje. Pierwsza to definicja ofiary przemocy, zgodnie z którą przemocą nie będzie już jednorazowe, a jedynie powtarzające się pobicie.
Druga to kwestie proceduralne związane z tzw. Niebieską Kartą. Zgodnie z obowiązującymi przepisami "podejmowanie interwencji w środowisku wobec rodziny dotkniętej przemocą odbywa się w oparciu o procedurę 'Niebieskiej Karty' i nie wymaga zgody osoby dotkniętej przemocą w rodzinie".
Nowelizacja ustawa zakłada, że wszczęcie procedury "Niebieskiej Karty" będzie mogło nastąpić bez zgody osoby doznającej przemocy domowej "pod warunkiem, że grupa diagnostyczno-pomocowa w trakcie realizacji tej procedury uzyska pisemną zgodę tej osoby".
Projekt zniknął już ze stron internetowych RCL.
Nowela ustawy o przemocy domowej wywołała falę negatywnych komentarzy, zwłaszcza w kręgach opozycji. W środę głos w tej sprawie zabrał Mateusz Morawiecki i poinformował, że wycofuje projekt.
"Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości, a polskie prawo musi być klarowne i bez cienia wątpliwości w pełni chronić ofiary. Podjąłem decyzję, że projekt ustawy wróci do wnioskodawców w celu wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów" – napisał na Twitterze premier.
Marcin Makowski, dziennikarz "Do Rzeczy" i Wirtualnej Polski, ustalił w źródłach bliskich Morawieckiemu, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wykorzystało lukę w procesie legislacyjnym, czyli "wrzuciło" do projektu zapis, o którym nie było mowy na wcześniejszym etapie prac.