Gazeta zaatakowała unijną komisarz z Polski za dyrektywę UE, ustalającą górną granicę zawartości ołowiu we wszystkich produktach sprzedawanych na terytorium Unii do poziomu 0,3 proc. "Tak więc 0,3 grama na 100 gramów" – wyjaśnia rozgoryczony "Bild".
Dziennik podkreśla, że Bieńkowska, która odpowiada za rynek wewnętrzny, przemysł i przedsiębiorczość, przeforsowała dyrektywę, która spowodowała, że Niemcy "musieli się obejść bez tradycyjnego lania ołowiu w noc sylwestrową".
"Skąd to szaleństwo?" – pyta "Bild", zaznaczając, że unijnej dyrektywie nie sprzeciwił się ani rząd federalny, ani Bundestag.
Sylwestrowe lanie ołowiu i wróżenie przyszłości na podstawie zastygłych kształtów było w Niemczech tradycją od setek lat. Tabloid podkreśla, że w 2019 roku zostało to zabronione przez politykę UE.
Unijna dyrektywa, która tak rozsierdziła niemiecki dziennik, ma w założeniu chronić dzieci przed szkodliwym działaniem toksycznego metalu i ograniczyć zawartość ołowiu w zabawkach. Tradycja praktykowana w Niemczech jest podobna do polskiej – lania wosku w Andrzejki.
Czytaj też:
Zachód chce się pozbyć starych diesli. Bieńkowska piętnuje Niemcy