Cóż, odpowiedź nie jest łatwa. Może najpierw warto wskazać, jakie są jego atuty. Przede wszystkim wydaje się, że wszystkich polityków nowej partii łączą podobne poglądy na gospodarkę i podobna wrażliwość światopoglądowa. Wipler ostatecznie rozstał się z PiS po tym, jak partia Kaczyńskiego postawiła na program socjalno-etatystyczny, Gowin krytykował politykę gospodarczą Rostowskiego, sprzeciwił się też wyraźnie zmianom w systemie OFE. Jako minister sprawiedliwości pokazał, że potrafi pójść pod prąd i nie ulegał naciskom lobby feministycznego. Kiedy zatem politycy nowej formacji mówią o sobie, że reprezentują wartości konserwatywno-liberalne i że bronią wolnego rynku, są wiarygodni. Oprócz spójności ideowej nowa formacja ma też drugi atut – obecność co najmniej kilku powszechnie rozpoznawanych twarzy. Trzecią wreszcie zaletą nowego ugrupowania jest to, że łączy polityków tak z Platformy, jak z PiS – trudno będzie twierdzić, że powodem ich rozstania z liderami była tylko niespełniona ambicja czy przegrana walka o władzę.
A słabości? Te też rzucają się w oczy. Po pierwsze do tej pory, mimo licznych prób, żadnej partii nie udało się zająć miejsca między PiS a PO. W polskich warunkach spójność ideowa i wierność programom, szczególnie gospodarczym, ma ograniczone znaczenie. Wyborcy PO idą głosować, bo wmówiono im, że Kaczyński jest nieobliczalny i będzie prowadził politykę awanturniczą; wyborcy PiS sądzą zaś, że Tusk rezygnuje z suwerenności, niszczy Polskę i gnębi opozycję. Ci pierwsi głosują za spokojem i bezpieczeństwem; ci drudzy za niepodległością i sprawiedliwością. W obu przypadkach chodzi o najważniejsze emocje. W obu przypadkach ostatecznie o wyborze decyduje strach. Trudno sobie wyobrazić, jaka emocja miałaby sprawić, że ludzie oddadzą głos na nowe ugrupowanie.
Po drugie mimo względnej popularności Gowina czy Kowala żaden z nich – inaczej niż Kaczyński czy Tusk – nie tworzył od początku partii. To raczej politycy intelektualiści, a nie działacze. Wprawdzie trudno powiedzieć, na czym polega charyzma polityczna, ale do tej pory żaden z polityków nowej formacji nie potrafił pokazać, że przyciąga tłumy.
I – last but not least – kwestia pieniędzy. Niezależnie od tego, czy Donald Tusk spełni swoją groźbę i skasuje finansowanie partii z budżetu, tak PiS, jak PO dysponują nieporównanie większymi środkami niż nowe ugrupowanie.
Czy tym samym partia Gowina nie ma szans? Odpowiedź jak zwykle należy do przyszłości.
foto: Jarosław Roland Kruk