W nagraniu opublikowanym na kanale "Do Rzeczy" Lisicki stwierdził, że ostatni tydzień "nie był szczególnie udany dla prezydentury Karola Nawrockiego.
Naczelny "Do Rzeczy" nawiązał w tym temacie do sprawy podpisania tzw. ustawy futerkowej. – Za 8 lat ma ten przemysł zniknąć z Polski. Moim zdaniem od samego początku, zresztą wiele razy to mówiłem, pomysł jest błędny, projekt jest zły, bo uderza w prawo człowieka do tego, w prawo do własności – mówił.
Jak podkreśla, wszystkie argumenty skierowane przeciwko właścicielom firm produkujących futra mogą zostać użyte przeciwko hodowli jakichkolwiek innych zwierząt. – U podstawy tak naprawdę tej całej ideologii tkwi fałszywe przekonanie o zwierzętach jako istotach posiadających osobne prawa – wskazał.
Dlaczego prezydent to zrobił? Lisicki ocenia, że powodem był fakt, że na tej ustawie zależało również Jarosławowi Kaczyńskiemu. – Jest to spłata długów politycznych zaciągniętych u prezesa Kaczyńskiego – ocenia.
Lisicki: To wręcz szokujące
Dziennikarz dodaje, że znacznie bardziej niepokojąca jego zdaniem była decyzja dotycząca rezygnacji ze spotkania z Wiktorem Orbanem.
– Otóż, jak wynika z wypowiedzi tych ludzi, którzy są wokół pana prezydenta on w ostatniej chwili podjął decyzję o tym, żeby z Orbanem się nie spotykać, ponieważ tylko prezydent Trump, jako przedstawiciel wolnego świata, ma prawo spotykania się i negocjowania z prezydentem Putinem, który jest zbrodniarzem – mówił.
Jak dodaje, "wręcz szokujące" jest stanowisko, że jedynym reprezentantem, który może negocjować z Rosją jest prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki.
– Jak to możliwe? To mówią historycy, którzy przecież musieli słyszeć o Jałcie, musieli się uczyć o Poczdamie, musieli wiedzieć coś o Teheranie, musieli widzieć, jak polskie sprawy były sprzedawane po prostu o tak traktowane przez właśnie wielkich i możnych tego świata na czele z ówczesnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, zresztą skądinąd wielkim obrońcą wolności, ale akurat jak przyszło co do czego, to sprzedanie Polski łatwo mu przyszło. Nagle ja słyszę od tych ludzi, że z Rosją to może negocjować tylko Donald Trump. A my w ogóle nie, my jak najdalej od tego, nas to nie interesuje, to jest w ogóle poza nami, my się w to nie wdajemy, my w to nie wchodzimy, palca między drzwi nie wkładamy – kontynuował.
Interesy Polski i USA nie zawsze się pokrywają
Następnie Lisicki wskazał, że nie rozumie, jak mając wiedzę o tym, jak wielokrotnie Zachód wykorzystywał, sprzedawał, używał, manipulował Polakami, można dojść do wniosku, że my nie chcemy w to w ogóle angażować.
– Psim obowiązkiem polskich polityków powinno być uczestniczenie, dowiadywanie się, wybieranie presji na te rozmowy w taki sposób, żeby interesy polskie nie zostały naruszone. A nawet jeśli uważamy, że nie mamy wystarczającego wpływu na to, żeby o czymś decydować, to przecież mamy tak zwany wpływ pośredni, możemy się o czymś dowiedzieć, możemy zorganizować radę i sytuację, jakąś kampanię medialną pod warunkiem, że chcemy walczyć o polskie interesy – wskazał.
– I teraz dochodzę do najgorszej konkluzji, wynikającej z tej wypowiedzi. Mianowicie takiej, że w głowach tych ludzi kategoria polskiego interesu została scedowana albo utożsamiona z tym, co reprezentuje Donald Trump. Ale przecież Donald Trump reprezentuje interes amerykański. Jego hasłem nie było Poland First, jego hasłem było America First. A czasem może się tak zdarzyć i można to było zaobserwować wielokrotnie w przeszłości, że jedno i drugie się nie pokrywa – podkreślał naczelny "Do Rzeczy".
Czytaj też:
Miller: Nawrocki wszedł w pułapkę. Tylko innymi drzwiamiCzytaj też:
Prezydent Nawrocki przybył na Węgry. "Jesteśmy zwolennikami bycia w UE, ale..."
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
