Grozi nam III tura wyborów
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

Grozi nam III tura wyborów

Dodano: 
Rafał Trzaskowski, Andrzej Duda
Rafał Trzaskowski, Andrzej Duda Źródło: PAP / Tomasz Gzell
TAKI MAMY KLIMAT || Potwierdza się, że to właśnie „obrońcom demokracji” jest najtrudniej pogodzić się z demokratycznym werdyktem. Radykalne skrzydło opozycji otwarcie podważa uczciwość wyborów prezydenckich i dąży do zorganizowania „III tury”. Oczywistym jest, że radykałowie na tym nie poprzestaną i w razie potrzeby będą domagać się również IV tury, a potem – jeżeli suweren się znowu pomyli – V, VI itd. Do skutku.

Do dnia wyborów w przestrzeni publicznej nie mogliśmy zaobserwować jakiegoś szczególnego oburzenia. Owszem, pojawiały się głosy, a że TVP, a że akcje profrekwencyjne, a że premier ruszył w Polskę – to wszystko były jednak jedynie pomruki. Opozycja uwierzyła w szansę zwycięstwa. Ba, niektórzy byli wprost przekonani, że Trzaskowski wygra. Dlatego początkowo nie kwestionowali uczciwości wyborów.

Podważyć wynik

Jednak już dzień po ogłoszeniu wstępnych wyników narracja zaczęła ulegać wyraźnej radykalizacji. Wystarczyło wejść na stronę „Gazety Wyborczej”, by zauważyć, jak postępuje szaleństwo. Owszem, niby wisiał komunikat o wyniku wyborów jednak po kilku sekundach uderzał nas natłok informacji o porażkach Dudy („klęska w Warszawie”, „przegrana w Krakowie) oraz sukcesach Trzaskowskiego („wygrał na Mazowszu”, „rekord w Poznaniu” itd.).

twitter

Najciekawiej wyglądały jednak dwa wielkie newsy na środku strony; pierwszy to „Matczak: Są dwa podstawowe powody prawne dla nieuczciwości tych wyborów”, a drugi to artykuł Macieja Kisilowskiego pt. „Nieuczciwie wybrany Andrzej Duda nie ma demokratycznego mandatu”.

„Wyborcza” była (chyba) pierwsza w tej materii. Dała sygnał do ataku.

„Przekręcone” wybory

Od tego momentu było już z górki. Wojciech Sadurski stwierdził, że porażka Trzaskowskiego oznacza, iż wybory w 2023 będą miały fasadowy charakter i staną się „instrumentem władzy przeciwko ludowi”.

Tym tropem poszła europoseł Magdalena Adamowicz, która stwierdziła, że demokrację jeszcze można ocalić. Warunek? Nie można uznać zwycięstwa Andrzeja Dudy. „Wygrana Andrzeja Dudy może, ale nie musi być końcem demokracji w Polsce. Będzie, gdy uznamy, że wygrał uczciwie” – stwierdziła polityk.

twitter

Perspektywa zarysowana przez Adamowicz jest jasna – albo podważenie uczciwości wyborów, albo koniec demokracji. Po prostu, żeby ocalić demokrację to obrońcy demokracji muszą zakwestionować demokratyczny werdykt. Logiczne.

Z grubsza rzecz biorąc narracja radykałów przebiega dwutorowo. Ich zdaniem wybory nie były uczciwe, gdyż: 1) TVP wspierało Dudę; 2) wybory odbyły się w trakcie epidemii.

„Wybory zostały oszukane” – grzmi Roman Giertych; „wybory zostały przekręcone” – twierdzi Tomasz Lis i dodaje: „proponuję przestać się dziwić, że oszuści, którzy przekręcili wybory, nie chcą się przyznać”.

twitter

To że sami zachęcali do udziału w wyborach (w tym i prof. Matczak, który teraz zdaje się o tym zapomniał), to że sami domagali się przełożenia majowych wyborów – to nie ma znaczenia.

„III tura”

Adam Michnik w rozmowie z naczelnym „Newsweeka” stwierdził, że „nie możemy oddać Polski palantom”, na co w odpowiedzi uzyskał serdeczny rechot Lisa. Kierując się tym przykazaniem opozycja zmierza do przeprowadzenia „III tury” wyborów, które „ostatecznie” wyłonią „prawdziwego” prezydenta.

Hasło „III tury” należy rozumieć dwojako. Po pierwsze chodzi o Sąd Najwyższy, który ma zdecydować o ważności wyborów. To tam się rozegra „batalia”. Sam ten fakt pokazuje, że radykałowie nie widzą w sędziach niezależnych arbitrów tylko zawodników, którzy mają się opowiedzieć po jednej ze stron konfliktu. Przypomnijmy, że nigdy w historii III RP SN nie stwierdził nieważności wyborów prezydenckich, ale przecież zawsze musi być ten pierwszy raz. Dlatego też zwolennicy podważenia wyników zaczęli masowo wysyłać do SN protesty, a na stronie „Gazety Wyborczej” już dzień po wyborach opublikowano instrukcję, jak poprawnie to uczynić (następnie publikowano też wywiad z mecenasem z Inicjatywy Wolne Sądy, który instruował w tym temacie).

Drugie znaczenie odnosi się całkiem dosłownie do postulatu przeprowadzenia III tury. Ale i tutaj co radykalniejsi opozycjoniści popuścili wodze fantazji. Przykładem może być Tomasz Lis, który zasugerował, że skoro Andrzej Duda jechał „na dopingu” TVP, to powinien po prostu zostać zdyskwalifikowany, a prezydentura powinna niejako z automatu przypaść temu zawodnikowi, który uzyskał drugi najlepszy wynik.

twitter

„Tonący brzytwy chwyta się byle czego” – powiada słynny wałęsizm i teraz na własne oczy obserwujemy manifestację tej mądrości.

Platforma na froncie

– Ja to powiem prezydentowi prosto w oczy: pan został prezydentem na skutek nieuczciwej gry wyborczej. Pana obóz robił wszystko, żeby te wybory skręcić – powiedział w TVN24 szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka, zapowiadając wniosek do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyborów.

Mimo całej śmieszności warto odnotować tę wypowiedź, bo lider opozycji wypowiadający takie słowa to jednak inny kaliber niż Lis czy Adamowicz. To nie jest szeregowy dziennikarz, poseł z trzeciego szeregu, czy celebrytka, która się obraziła na Polaków i ucieka z kraju. Nie, to lider największej partii opozycyjnej, potencjalnie człowiek nr 1 do objęcia władzy po ewentualnych przetasowaniach na scenie politycznej. I tenże człowiek wprost, bez żadnych ogródek podważa mandat prezydenta – najważniejszej osoby w państwie. Tym samym de facto podważa legalność całego systemu, bo każda ustawa, którą po 6 sierpnia podpisze Andrzej Duda, będzie uznana (jeżeli Budka chce działać logicznie) za bezprawną. Brak uznania dla prezydenta powoduje, że całe państwo pogrąża się w chaosie.

Dwa skrzydła opozycji

Dlatego właśnie Rafał Trzaskowski odrzucił propozycję prezydenta Andrzeja Dudy, który chciał się z nim spotkać jeszcze w wieczór wyborczy, aby załagodzić konflikt. Szczera czy wykalkulowana – to nie ma znaczenia – propozycja prezydenta była nie do zaakceptowania dla Trzaskowskiego, gdyż widok kandydata KO przybijającego piątkę z Andrzejem Dudą utrudniłby podważanie wyników w przyszłości. Dlatego Trzaskowski odmówił spotkania. Dlatego ma czas na spotkania z Owsiakiem, na tourne po mediach, na wizytę w Gdańsku, ale nie ma czasu, aby na 5 minut spotkać się prezydentem własnego kraju. Interes partii po raz kolejny wziął górę nad interesem państwa.

Mimo że na opozycji wydaje się dominować paranoiczne skrzydło „lisowe”, to jednak jest również i ta druga część opozycji reprezentowana przez Grzegorza Schetynę. W rozmowie z RMF FM były lider PO wyraźnie mówił o konieczności zaakceptowania wyborczego werdyktu. Czy robił to ze względu na własne, koniunkturalne korzyści, czy z troski o Polskę – nie wiem i nie obchodzi mnie to. Faktem jest, że w obecnych rozchwianiu emocjonalnym społeczeństwa, gdy stabilność państwa może zostać zburzona, to właśnie taka postawa powinna być promowana. Postawa propaństwowa.

Szantaż patoElitek

Jedyna instytucją władną do rozpatrywania protestów jest Sąd Najwyższy. Nie jest nią jednak ani szef największej partii opozycyjnej, ani były przewodniczący TK, ani OBWE, ani żadna inna międzynarodowa organizacja. A już na pewno nie są do tego powołane platformerskie patoElitki spod znaku Tomasza Lisa, które mają tylko jedno hasło wyborcze – „je*ać PiS” (pisałem o tym ostatnio w tekście „Gwiezdna patElita”).

Postawa opozycji radykalnej nie pozostawia złudzeń – obecnie podnoszone jest hasło „III tury”, ale gdy i ową „III turę” wygra Andrzej Duda, to pojawi się pomysł „IV tury”, a następnie „V” i „VI” itd. Aż do skutku. Szantażyście nie wolno ustępować.

De facto przyznał to sam nadworny mecenas Platformy Roman Giertych, który napisał chwilę po ogłoszeniu wyników: „Jeżeli nieprawidłowości w głosowaniu poza Polską będą większe niż różnica pomiędzy kandydatami, to o wyniku wyborów możemy się dowiedzieć dopiero po orzeczeniu SN. Problem polega na tym, że Izba, która ma się tym zajmować została uznana przez pozostałe trzy izby SN za nielegalną”.

A zatem SN powinien zająć się sprawą wyników, ale dobrze jakby uznał po naszej myśli; w innym wypadku jest nielegalny – tyle w rzeczywistości wynika z wpisu Giertycha i to myśli radykalna, totalna opozycja, która już zupełnie zatraciła poczucie racji stanu.

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.


Zobacz poprzednie teksty z cyklu "TAKI MAMY KLIMAT":

Czytaj też:
Faszysta potrzebny od zaraz!
Czytaj też:
Samobój Konfederacji?

Czytaj także