Czy może być coś bardziej atrakcyjnego dla widza niż właśnie opowieść o politycznej drodze do władzy Kaczyńskiego? Człowieka, który działał w opozycji lat 70., doradzał w czasie strajków „Solidarności” w sierpniu roku 1980, uczestniczył w walce o odzyskanie wolności po stanie wojennym, był obecny w czasie rokowań Okrągłego Stołu, popierał przyspieszenie symbolizowane przez Lecha Wałęsę; człowieka, który był już w niepodległej Polsce szefem NIK, ministrem sprawiedliwości, prezydentem Warszawy i prezydentem Polski; człowieka, który zginął tragicznie w Smoleńsku? Czy może być coś ciekawszego od takiej opowieści? W politycznej historii Kaczyńskiego skupiają się jak w soczewce całe niemal losy powojennej Polski. Aż się prosiło, by pokazać, na czym polegał jego fenomen, czym ta prezydentura różniła się od pozostałych, dlaczego tak wielu Polaków przyjęło ją z nadzieją oraz dlaczego Kaczyński miał tylu wpływowych i bezwzględnych wrogów. A jednak, jak widać, żadna wielka telewizja nie potrafiła wyprodukować takiego dokumentu.
Wielkie telewizje wyręczył w tym zadaniu Robert Kaczmarek. To autor i producent takich filmów jak choćby „Towarzysz generał” czy „Solidarni 2010”, z których każdy odsłaniał bolesną, ukrytą prawdę o współczesnej Polsce. „Niosła Go Polska” Kaczmarka to pierwsza tak oczekiwana i tak gruntowna biografia polityczna Kaczyńskiego. To też kolejny film z serii tych, które ukazują się poza oficjalnym obiegiem. Kolejny smutny dowód ograniczenia dyskursu publicznego i wyrzucania na margines, a właściwie poza margines poglądów i wrażliwości ważnych dla co najmniej jednej trzeciej społeczeństwa. Jan Pospieszalski, Joanna Lichocka, Ewa Stankiewicz, Anita Gargas – to nazwiska twórców, którym nie dano szansy na prezentację swych dokumentów w dużych, powszechnie dostępnych stacjach telewizyjnych. Nie poddali się jednak, nie zrezygnowali. Dzięki temu nie udało się stłumić wolnego słowa, a raczej wolnego filmu.
W jednym filmie nie da się z pewnością pokazać całej wielowymiarowej postaci tragicznie zmarłego prezydenta. Dlatego postanowiliśmy w „Do Rzeczy” opublikować dodatkowo poświęcone znaczeniu jego prezydentury teksty i wypowiedzi publicystów. Warto je wszystkie, wierzę, przeczytać. Warto, bo dzięki nim wyraźniej widać, co to znaczy być mężem stanu. To pojęcie bowiem, mniemam, najtrafniej opisuje działalność i misję Lecha Kaczyńskiego.
foto:wiki