Prof. Panfil: Konstytucja 3 Maja pełnymi garściami czerpała z polskiej, chrześcijańskiej tradycji

Prof. Panfil: Konstytucja 3 Maja pełnymi garściami czerpała z polskiej, chrześcijańskiej tradycji

Dodano: 
Prof. Tomasz Panfil
Prof. Tomasz Panfil Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Z historykiem prof. Tomaszem Panfilem rozmawia Tomasz D. Kolanek.

TOMASZ D. KOLANEK: 230 lat po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja dyskusja w Polsce na temat tego wydarzenia ogranicza się do stwierdzenia, że był to postępowy dokument, drugi na świecie i pierwszy w Europie. Ciężko znaleźć jednak jego sensowną analizę, która wyjaśniłaby, dlaczego był on przełomowa. Dlaczego?

PROF. TOMASZ PANFIL: Niestety, ale muszę się z Panem zgodzić. Dyskusja na temat Konstytucji 3 Maja najczęściej ogranicza się do wygłoszenia kilku haseł, które koniecznie muszą zawierać zwrot „postępowy i nowoczesny dokument”. Jest to prawda, ale tylko z jednej strony, ponieważ Konstytucja 3 Maja pełnymi garściami czerpała z polskiej, chrześcijańskiej tradycji.

Na czym więc polegała „postępowość” Konstytucji 3 Maja?

Wystarczy wziąć jedno sformułowanie, które znajdowało się w tym dokumencie. Chodzi mi o zdanie: „Cała władza początek swój bierze z woli narodu”. Jest to absolutny przełom w stosunku do czasów, kiedy uważano, że władzę zdobywa się maczugą, mieczem, muszkietem; albo że władza raz od Boga dana jest raz na zawsze i nie w ludzkiej mocy jest to zmieniać.

Konstytucja 3 Maja, w której zapisano, że wszelka władza początek bierze swój z woli narodu pokazywała, że źródłem prawa jest człowiek, jako istota Boża obdarzona trzema podstawowymi prawami, czyli prawem do życia, prawem do wolności, prawem do dążenia do szczęścia. To ostatnie to wprawdzie cytat z Konstytucji USA, która w ten sposób pięknie i ponadczasowo przeniosła na grunt prawa świeckiego to, o czym chrześcijaństwo i Kościół wiedziały od dawna – że człowiek jako dziecko Boże ma prawo do życia, ma prawo do wolności i ma prawo również układać sobie życie jako element wielkiego Bożego planu.

Także na gruncie chrześcijaństwa to wszystko już było znane. To były prawa przyrodzone człowiekowi, jako dziecku Bożemu. Konstytucja USA i Konstytucja 3 Maja przenosiły te wolności na grunt praw naturalnych i stanowionych.

Jak Konstytucja 3 Maja definiowała „naród”?

Przez wieki znaliśmy w Polsce pojęcie narodu, tylko że było ono zawężone do narodu szlacheckiego. Konstytucja 3 Maja pięknie zdefiniowała naród, jako wspólnotę obywateli zamieszkujących ziemię polską. Konstytucja 3 Maja znosi stanowe podejście do narodu głoszące, że tylko szlachta stanowi naród, a cała reszta winna pracować i głosu nie zabierać. Nie! Naród to od tej pory również mieszczanie i włościanie. Od tej pory pojęcie narodu obejmuje wszystkich. Jest jeszcze jeden bardzo ważny fragment Konstytucji 3 Maja, który warto cytować, a brzmi on: „Ktokolwiek postawi stopę na polskiej ziemi, wolnym jest”.

Ale to przecież nic nowego. W I RP było tak od wieków...

Ten fragment jest z jednej strony nowoczesny, bo wzorowany na Konstytucji USA, ale z drugiej bardzo tradycyjny. W Polsce, jak Pan zauważył, od wieków tak właśnie było! To jest właśnie uroda Konstytucji 3 Maja, która nie tylko była czymś nowoczesnym. Nowoczesność Konstytucji 3 Maja nie polegała na tym, że teraz weźmiemy i zniszczymy wszystko na czym Polskę zbudowano, bo my jesteśmy oświeconymi mądralami i wiemy najlepiej, co, gdzie, kiedy i jak zbudować nowego. Nie! Konstytucja 3 Maja nie jest aktem rewolucyjnym jak chcieliby tego co niektórzy. Konstytucja 3 Maja nie zrywa z tym, co było przed nią, tylko stara się doceniać wagę nowości.

Świat się zmieniał, więc Polska też musiała się zmienić. „Czasy się zmieniają, a my zmieniamy się wraz z nimi”, jak miał powiedzieć w IX wieku król Franków Lotar I. Nie można tkwić w miejscu i obrażać się na świat, że ten się zmienia. Jedynym, co jest i powinno być niezmienne to Dekalog i tradycyjna nauka Kościoła, z których powinien czerpać człowiek.

Konstytucja 3 Maja była świadectwem tego, że Polacy zrozumieli, iż nie można zadowalać się tylko i wyłącznie przeszłą chwałą. Że nie można wiecznie wspominać roku 1619, kiedy Polska licząca milion kilometrów kwadratowych była największym państwem w Europie. Że skoro w przeszłości było dobrze, to i teraz będzie dobrze. Nie! Konstytucja 3 Maja pokazała, że Polacy zrozumieli, iż czasy się zmieniły i my też musimy się zmienić. Zmiana nie oznacza jednak niszczenia wszystkiego, co było dotychczas. Zmiana oznacza, że czerpiemy z przeszłości to, co jest dobre i staramy się dostosować to do czasów współczesnych.

Weźmy sobie chociażby Artykuł 1. Konstytucji 3 Maja, który mówi, że święta wiara katolicka była, jest i będzie religią panującą. Artykuł 1 to zrozumienie roli Kościoła w dziejach państwa i narodu. Kościół od samego początku był instytucją państwotwórczą, narodotwórczą i kulturotwórczą. Bez Kościoła Polski po prostu by nie było i nie mówię tutaj tylko o roku 966 i chrzcie Mieszka I. Mówię tutaj również o przetrwaniu idei polskości w okresie rozbicia dzielnicowego; o przetrwaniu idei, że Polska musi być zjednoczona, o czym mówił i pisał chociażby abp Jakub Świnka i tak dalej. Możemy brać dziesięciolecie po dziesięcioleciu z dziejów Polski i będziemy widzieć jak istotną i dobrą rolę odegrał Kościół. Treść Artykułu 1 bardzo dobrze świadczy o twórcach Konstytucji 3 Maja, którzy nomen omen w zdecydowanej większości byli masonami, a mimo to wpisali na samym początku nienaruszalność świętej religii rzymsko-katolickiej, która była, jest i będzie.

Masoni...

Tak, masoni. Ale to pokazuje, że nie byli to ludzie zaślepieni ideologią, co dzisiaj tak często obserwujemy. Oni po prostu na pierwszym planie postawili interes Polski, której nie ma bez Kościoła.

Dlaczego konstytucja 3 Maja liczyła tylko 11 artykułów a nie np. 243 jak Konstytucja z 1997 roku?

Ponieważ zdołano w nich zawrzeć wszystko. Tych 11 artykułów to taki niesamowity kondensat dobrego urządzenia państwa, dobrego aktu prawnego, który w sposób zwięzły i klarowny ujmuje prawa rządzonych i obowiązki rządzących. Kapitalnie oddaje to Artykuł 11., będący jednocześnie bardzo dobrym podsumowaniem Konstytucji 3 Maja. Mówi on o wojsku i obronie, i stwierdza bardzo mądrze, że obowiązek obrony ojczyzny i jej praw spoczywa na każdym obywatelu. To po pierwsze nawiązanie do tradycji szlacheckiej, w której szlachta swoje prawa polityczne wywodziła właśnie z tego, że broniła ojczyzny. W XIV po wprowadzeniu przez Ludwika Węgierskiego nieszczęsnego przywileju koszyckiego prawa polityczne były jakby zapłatą za gotowość do obrony ojczyzny i dlatego szlachta, ówczesne rycerstwo, zyskała prawa polityczne, bo zadeklarowała wolę walki za ojczyznę.

Konstytucja 3 Maja wkłada obowiązek obrony ojczyzny na każdego obywatela, na cały naród z tym zastrzeżeniem, że nie jest to przymus, tylko obowiązek wynikający z wewnętrznego przekonaniu. To jest z jednej strony nowoczesne, a z drugiej bardzo mądre i słuszne biorąc pod uwagę sytuację polityczną Polski w 1791 roku. Jednocześnie Konstytucja 3 Maja mówi, że „wojsko niczym innym jest jak wyciągniętą z narodu siłą zbrojną i naród winien jest wojsku szacunek i wdzięczność za poświęcenie dla ojczyzny”. Tak więc z jednej strony my wszyscy mamy obowiązek wynikający z wewnętrznego przekonania, a nie z przymusu bronić ojczyzny, ale z drugiej mamy tych, którzy się do tego nadają najlepiej wspierać, otaczać szacunkiem etc., bo to oni w naszym imieniu będą narażać swoje zdrowie i życie. Ponadto Konstytucja 3 Maja sprawiła, że przestał istnieć podział na Koronę i Litwę. Polska była od tej pory jedna. Nie była to Rzeczpospolita, była to Polska. Koniec unii, koniec państwa federacyjnego. Po tylu wiekach bycia razem wreszcie, jak stwierdzała Konstytucja 3 Maja wszyscy byli gotowi, aby być Polakami. Konsekwencje tej decyzji były niezwykle ciekawe, ale to temat na zupełnie inną rozmowę.

A co z dziedzicznym tronem, który wprowadzała Konstytucja 3 Maja? Czy to też można nazwać przełomem?

Wprowadzenie dziedzicznego tronu z jednej strony wydaje się krokiem wstecz, ponieważ można odnieść wrażenie, że odbiera podstawową wolność polityczną, czyli wybór króla. Moim zdaniem to jednak krok naprzód!

Dlaczego?

Nie ma wolnej elekcji; nie ma wyboru spośród kandydatów, o których nic się nie wie i nie wiadomo który jest zły, który bardzo zły, a który najgorszy. Najczęściej wybór w ostatnim stuleciu padał jak wiadomo na tego ostatniego. Ostatnie elekcje w Polsce odbywały się pod bezpośrednim wpływem rosyjskich bagnetów i dlatego likwidacja wolnej elekcji była czymś dobrym. Zresztą nawet elekcje, które uważamy za wolne nie zawsze były dla nas szczęśliwe. Cofnijmy się do elekcji Stefana Batorego. Jaki był jej bezpośredni skutek? Wojna z Gdańskiem. Następna elekcja, czyli wybór Zygmunta III Wazy. Efekt? Najazd Habsburgów na Kraków. Elekcja Jana Kazimierza, na którego wybór wpływ miał Chmielnicki, który podniósł wówczas rebelię i znaczna część szlachty zagłosowała za Janem Kazimierzem, bo myślała, że jego wybór sprawi, iż Chmielnicki ugasi rebelię kozacką na Ukrainie. Jan Kazimierz abdykuje i na tronie zasiada najgorszy ze wszystkich kandydatów – Michał Korybut Wiśniowiecki, a głównym argumentem za jego wyborem jest to, że jego ojciec był niedoceniony. Tak więc wybór króla niespecjalnie nam wychodził i twórcy Konstytucji 3 Maja wprowadzili monarchię dziedziczną.

Jak ocenia Pan zapis, że polski tron miał trafić w ręce dynastii Wettinów?

Moim zdaniem był zły wybór, ponieważ oddano tron polski potomkom i rodzinie takich person jak August II Mocny i August III Sas. Przyznam szczerze, że akurat ten artykuł Konstytucji 3 Maja to jedyny punkt, który mi się nie podoba, ponieważ Wettinowie nie byli dobrą dla Polski dynastia, ale z drugiej strony jakby się rozejrzeć po ówczesnym świecie: czy jakakolwiek z dynastii okazałaby się dobra dla Polski?

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeszcze jeden przełom, wprowadzany przez Konstytucję 3 Maja. Jej twórcy odwołali się do historii, mówiąc: historia nauczyła nas, że Polska musi mieć silny rząd i że trzeba odejść od doktryny mówiącej, że Polska musi być słaba, bo jak będzie słaba, to nikt nas nie napadnie, ponieważ słaba Polska nikomu nie zagraża. Trudno o większą naiwność, że silny pomyśli – o tamci są słabi, to nie ma co ich atakować, tylko lepiej rzucić się na kogoś co najmniej tak silnego jak my. To ABSURD, ale takie myślenie funkcjonowało i stąd przez wiele dziesięcioleci szlachta niezwykle starannie osłabiała władzę wykonawczą. Konstytucja 3 Maja mówiła zaś, że jest to złe, że to błąd i musimy mieć silny rząd i powołała silny rząd.

Dlaczego Konstytucja 3 Maja była tak znienawidzona przez świat przez cały wiek XIX?

Ponieważ była wielkim mitem dla Polaków, których państwo zniknęło z mapy świata. Była dowodem, na to, że - wbrew temu, co twierdzili Prusacy, Austriacy, Rosjanie, Anglicy czy Francuzi, - kiedy Polakom się nie przeszkadza to jesteśmy zdolni do rzeczy wielkich, których nikt nigdy przed nami nie zrobił.

Konstytucja 3 Maja dawała Polakom siłę przez cały wiek XIX. Mit Konstytucji jako aktu unikatowego, pierwszego w Europie dawał nam nadzieję, że potrafimy, że nie tylko jesteśmy narodem awanturników – szabla w dłoń, hajda na koń i na pohybel konsekwencjom, tak jak starano się nas przedstawiać. Konstytucja 3 Maja pokazała, że jesteśmy rozsądni, że umiemy myśleć perspektywicznie, że potrafimy stworzyć nowocześnie tradycyjny akt prawny, który jest doskonałą trampoliną do skoku państwowego z „zacofanego, nieogrodzonego stepu” (jak pisał o Polsce von Clausewitz) do państwa silnego i ze świadomym swoich praw i obowiązków narodem.

Bóg zapłać za rozmowę

Czytaj także