Były premier, obecnie europoseł Leszek Miller był we wtorek gościem w programie "Onet Rano". Jednym z tematów rozmowy była kwestia ewentualnych przedterminowych wyborów parlamentarnych. W ocenie polityka, pomysł ten jest jednocześnie logiczny i nielogiczny.
"Kaczyński pewnie do dzisiaj ma traumę"
– Kaczyński kiedyś poszedł na przyspieszone wybory i pewnie do dzisiaj ma traumę. Z logicznego punktu widzenia pieniądze zaczną płynąć i można to przedstawić jako wielki sukces Polskiego Ładu. Jak będzie, zobaczymy. Wiele partii w Polsce uważało, że wygra, a potem przeżywało gorycz ciężkich porażek – wskazywał Leszek Milller, przewidując, że Polski Ład łatwo można zmienić w program wyborczy.
W programie poruszono też temat głosowania nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy. Były premier krytycznie ocenił postawę Koalicji Obywatelskiej, która zdecydowała wstrzymać się od głosu. Jak jednak podkreślił, "żeby głosować za jakąś ustawą, to niekoniecznie trzeba się spotykać z jej autorami".
Indolencja opozycji
Ze słow Millera wynika, że nie ma on w ogóle zbyt dobrego zdania o działaniach opozycji. – Myślę, że jedynym czynnikiem, który może doprowadzić do upadku PiS, jest sam PiS, dlatego że opozycja co jakiś czas pokazuje przykłady swojej indolencji – ocenił.
Miller tłumaczył, że "najważniejszym celem opozycji jest to, żeby przestać być opozycją". Tu pojawił się zarzut do Lewicy. – Niekoniecznie trzeba czekać na wybory, tylko wykorzystywać każdą sytuację, która jest. Taka sytuacja była w momencie, w którym ważyły się losy ratyfikacji. Zamiast stworzyć jednolity front opozycji, Lewica wzmocniła władzę PiS. Taka okazja już się nie powtórzy – uważa Leszek Miller. – Można powiedzieć, że z taką opozycją, jaka jest, PiS nie ma wielkiego problemu – skonkludował.
Czytaj też:
"PiS jest nie do pokonania". Migalski zaskoczył swoim wpisemCzytaj też:
Porozumienie ramię w ramię z opozycją. Gowin: Taka jest nasza wspólna decyzja