W środę wieczorem Sejm odrzucił wniosek opozycji o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Wniosek o odwołanie szefa MEiN złożyła Koalicja Obywatelska. "Za" głosowało 205 posłów, "przeciw" było 236, a siedmiu się wstrzymało.
Prof. Wojciech Maksymowicz, były wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, były poseł klubu PiS i polityk Porozumienia, który w maju przeszedł do Polski 2050 Szymona Hołowni, był pytany w piątek w TVN24, czy czuł ulgę, że nie musiał głosować w obronie ministra Czarnka.
Maksymowicz: Współczuję koleżankom i kolegom
– Niezależność jest tutaj bardzo ważną sprawą. Współczuje koleżankom i kolegom. To porządni ludzie. Wiadomo, gdyby zagłosowali inaczej, to rząd pewnie by upadł, bo głosowanie przeciwko swojemu ministrowi jest zawsze takim aktem – ocenił profesor.
Jego zdaniem "Czarnek nie jest człowiekiem dialogu". – To wielkie rozczarowanie – dodał.
"Zapomniał o boskich przykazaniach"
Polityk był również pytany o doradcę ministra edukacji Pawła Skrzydlewskiego. Zrobiło się o nim głośno, kiedy powiedział, że dziewczęta należy "ugruntować do cnót niewieścich". – Skrzydlewski urodził się w jakiejś bańce. Funkcjonuje w wykopalisku z zupełnie innych czasów – stwierdził Maksymowicz.
Dziennikarka prowadząca program zwróciła uwagę, że to Skrzydlewski miał zgłosić donos na Maksymowicza w sprawie domniemanych eksperymentów medycznych na płodach. – Rozpowszechniał fałszywe informacje. Zapomniał o boskich przykazaniach, które sam głosi – powiedział poseł Polski 2050.