W Polsce Ludowej festiwalomania, zwana kwitnącą, była odpowiedzią na artykułowane przez naród żądanie: „Chleba i igrzysk”.
Tego pierwszego brakowało, festiwali był za to nadmiar, co – gdy już tego nie zabraniano – wyśmiał salon warszawski, kpiąc z siebie samego w widowisku „Big Zbig Show” z genialnym podówczas Zbigniewem Zamachowskim wcielającym się w najrozmaitsze gwiazdy śpiewaczych imprez organizowanych w miesiącach letnich, jak kraj nasz długi i szeroki – z Zieloną Górą i Kołobrzegiem na czele.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.