Dawny buntowniczy zapał polityków PiS ustępuje miejsca polityce „ciepłej wody w kranie”, a rządzenie państwem zamienia się w administrowanie. Gdzie się podział dawny, nieustępliwy obóz „dobrej zmiany”?
Idąc do władzy, Jarosław Kaczyński obiecywał patriotyczny przewrót, snując bądź to wizję Budapesztu nad Wisłą, bądź też Polski silnej niczym Turcja. Państwo miało odzyskać suwerenność w wymiarze zewnętrznym (zakończenie uległej polityki względem UE), jak i wewnętrznym (poprzez rozbicie wewnątrzpaństwowych układów). I faktycznie w pierwszych latach swych rządów PiS próbował, z różnym skutkiem, realizować tę strategię, czego najdobitniejszym symbolem stały się batalia z sędziowską korporacją oraz wyrosły na tym tle spór z Brukselą. Kolejne ustępstwa względem Unii Europejskiej, które obserwujemy w ostatnim czasie, każą jednak postawić pytanie o tożsamość rządzącej partii. Czy nadal obserwujemy „dobrą zmianę” czy też jedynie jej cień?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.