W czasie sejmowej debaty dotyczącej strajku pracowników medycznych, głos zabrał poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Jego słowa skierowane pod adresem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego wprawiły polityków w osłupienie. Poseł przekonywał, że szefowi resortu zdrowia powinien zostać postawiony "akt oskarżenia zawierający informację o kilkudziesięciu tysiącach nadmiarowych zgonów" oraz "o wzroście liczby zamachów samobójczych wśród dzieci i młodzieży".
Kiedy Braunowi skończył się czas na wypowiedź, prowadząca obrady wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska z PO przerwała mu i wyłączyła mikrofon. Wtedy Braun zwrócił się do Niedzielskiego słowami: "Będziesz pan wisiał". – To jest skandal, jak się pan w Sejmie zachowuje! – zareagowała Kidawa-Błońska. Ostatecznie Kidawa-Błońska zarządziła przerwę, po której poinformowała, że Braun został wykluczony z obrad, ponieważ uniemożliwia ich prowadzenie.
Ziemkiewicz krytykuje Witek
Oburzenia całą sytuacją nie kryje także marszałek Sejmu. "Poseł Grzegorz Braun przekroczył dzisiaj kolejną granicę. Nie ma miejsca na groźby karalne w polskim Parlamencie, ani w całej przestrzeni publicznej. W związku z dzisiejszymi słowami skierowanymi wobec ministra Niedzielskiego składam zawiadomienie do prokuratury" – poinformowała Elżbieta Witek w mediach społecznościowych.
Aby można było pociągnąć posła do odpowiedzialności karnej, najpierw Sejmu musi zgodzić się na uchylenie mu immunitetu. I na ten aspekt całej sprawy uwagę zwrócił publicysta Rafał A. Ziemkiewicz.
"Straszenie prokuratorem posła Brauna jest dużo głupsze i szkodliwsze od zachowania jego samego. Immunitet posła w sprawowaniu funkcji, pozwalający mu powiedzieć z sejmowej trybuny wszystko, nie może być w żaden sposób podważany ani naruszany. To jedna z podstaw demokracji" – napisał komentator na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Skandalicze słowa Brauna. Jest komentarz z Konfederacji