Damian Cygan: Jak ocenia pan sprawę nałożenia na Polskę kar finansowych za działanie kopalni w Turowie?
Wojciech Jakóbik: Kara nałożona na Polskę jest skutkiem tego, że nie udało się dojść do porozumienia polubownie z końcem zimy 2021 roku, kiedy Czesi grozili złożeniem pozwu do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ten orzekł, że na czas trwania sprawy w kopalni Turów nie powinno odbywać się wydobycie węgla na wypadek, gdyby okazało się, że czeskie obawy o środowisko są uzasadnione. Nie rozstrzygamy teraz, czy są uzasadnione, czy nie. Polska nie zastosowała się do orzeczenia TSUE i została na nią nałożona kara w wysokości 500 tys. euro dziennie.
Skąd taka kwota?
To nie jest najwyższa możliwa kara, ponieważ Czesi wnioskowali o 5 mln euro dziennie. Z punktu widzenia podatnika to jest duża kwota, natomiast z punktu widzenia budżetu państwa jest na pewno niższa niż koszty wyłączenia kopalni Turów – a co za tym idzie – elektrowni Turów. Dalsze rozmowy w tej sprawie będą odbywały się pod dodatkową presją finansową, ale myślę, że w końcu dojdzie do jakiegoś porozumienia. Polacy na pewno zastosują środki zaradcze, jakich oczekują Czesi. A na razie zapłacimy za to, że zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku, bo ważnym elementem zarzutów czeskich jest fakt, że przedłużyliśmy koncesję na wydobycie w Turowie w sposób niezgodny z prawem unijnym. Teraz sami to prawo zmieniamy, potwierdzając niejako te zarzuty.
Politycy PiS sugerują, że cała sprawa ma związek z wyborami w Czechach i że po wyborach problem sam się rozwiąże. Ile jest w tym prawdy?
Problem na pewno sam się nie rozwiąże. Oczywiście może być tak, że wewnętrzna polityka czeska odgrywa w tych rozmowach pewną rolę, ale ciężko rozstrzygnąć, jak jest naprawdę. Natomiast po owocach można poznać efekty dotychczasowej polityki. Nie udało się wygrać w sądzie, więc potrzebujemy porozumienia pozasądowego. Z punktu widzenia miejsc pracy i firm zajmujących się energetyką w tym regionie to porozumienie powinno nastąpić jak najszybciej.
Co bardziej opłaca się rządowi tak czysto ekonomicznie – zamknąć kopalnię ze wszystkimi tego konsekwencjami, czy płacić dziennie 500 tys. euro kary?
Kopalnia Turów kiedyś zostanie zamknięta i zgodnie z polityką klimatyczną należy do tego dążyć. Natomiast rewolucyjne zamknięcie elektrowni z dnia na dzień tylko z tego powodu, że nie będzie mogła pracować kopalnia, to zagrożenie dla kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy i nie kilkaset tysięcy złotych dziennie strat, lecz miliony, jeśli nie miliardy.
Jakie wnioski ze sprawy Turowa powinni wyciągnąć politycy obozu rządzącego? Część z nich reagując na problemy z TSUE zajęła się tematem polexitu i bilansem członkostwa Polski w UE.
Postulat polexitu to absurd. Cieszymy się z wyroków TSUE, kiedy orzeka na naszą korzyść, jak w sprawie Nord Stream 2. W sytuacji, w której orzeczenie jest nie po naszej myśli, też trzeba je przyjąć. Nie możemy stosować moralności Kalego. Wyrok może nam się nie podobać, natomiast musimy z nim polemizować w sposób profesjonalny, wysyłając ekspertów i prowadząc aktywne rozmowy. Sądzę, że porozumienie polsko-czeskie jest możliwe.
Czytaj też:
Fogiel: Równie dobrze TSUE mógłby się domagać bombardowaniaCzytaj też:
Kowalski powiedział, kiedy zagłosuje za wyjściem Polski z UECzytaj też:
RPO: Zamknięcie Turowa to zbyt daleko idący krok
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.