"To nie jest sytuacja, która skończy się za parę tygodni". Niepokojące słowa szefa BBN

"To nie jest sytuacja, która skończy się za parę tygodni". Niepokojące słowa szefa BBN

Dodano: 
Paweł Soloch, szef BBN
Paweł Soloch, szef BBN Źródło:PAP / Adam Warżawa
Zdaniem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego polskie społeczeństwo musi przygotować się na to, że kryzys migracyjny na wschodniej granicy kraju może potrwać bardzo długo, a nawet przerodzić się permanentne zagrożenie bezpieczeństwa kraju.

W czwartek rano Straż Graniczna opublikowała kolejny raport z sytuacji migracyjnej przy granicy z Białorusią. Z najnowszych danych wynika, że kryzys wywołany przez Aleksandra Łukaszenkę narasta.

"Kolejne rekordy.Wczoraj tj.06.10 funkcjonariusze SG odnotowali 667 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski, zatrzymali 7 imigrantów - obywateli Turcji. Pozostałym próbom zapobieżono. Za pomocnictwo, podobnie jak wczoraj, zatrzymano aż 13 osób: 10 cudzoziemców i 3 Polaków" – czytamy w komunikacie.

Tymczasem Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ostrzega, że kryzys na granicy najprawdopodobniej nie zakończy się w najbliższych tygodniach. Co więcej, możliwy jest scenariusz, według którego napięcia na wschodnie Polski staną się codziennością.

Jak zaznaczył,, "musimy się przygotować na długotrwałe napięcie na naszej granicy". – To nie jest sytuacja, która skończy się za parę tygodni, prawdopodobnie będzie trwała wiele miesięcy, a być może to będzie constans – powiedział w radiowej "Jedynce".

Zimna wojna

– W tej chwili działania władz białoruskich wskazują na to, że jest próba powrotu do czasów zimnej wojny, jak przed 1989 r. Nie dokładnie takiego samego, ale mamy do czynienia z sytuacją zbliżoną – ocenił szef BBN i dodał, że polska opozycja, w przeciwieństwo do NATO i UE, nie dostrzega rzeczywistej sytuacji, jaka kryje się za kryzysem na granicy Polski.

– Nie taka jest perspektywa naszych sojuszników w NATO i naszych partnerów w UE. Oni patrzą na to w ten sposób: agresywne działania Białorusi przy poparciu czy w kontakcie z Rosją – stwierdził.

Zdaniem Solocha, koczujący na granicy Polski imigranci chcą dostać się na Zachód, ale często stracili już wszystkie zasoby, które mieli.

– To są ludzie, którzy przyjechali z zamiarem znalezienia się na Zachodzie, głównie w Niemczech. Pieniądze im się skończyły, koczują na ulicach, stacjach metra. To, że ci ludzie są na Białorusi [a nie w Polsce - przyp. red.], jest efektem skuteczności naszych służb – stwierdził.

Reżim Łukaszenki, zdaniem Solocha, bez żadnych skrupułów wykorzystuje ich do swoje politycznej gry.

– W tej chwili działania władz białoruskich wskazują na to, że jest próba powrotu do czasów zimnej wojny, jak przed 1989 r. Nie dokładnie takiego samego, ale mamy do czynienia z sytuacją zbliżoną – wskazał.

Czytaj też:
"To były działania w emocjach". Soloch o swoim zachowaniu w Sejmie: Niedobrze się stało
Czytaj też:
Szef BBN: W ocenie prezydenta nie ustały przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego

Źródło: Polskie Radio Program 1
Czytaj także