Gość Programu 1 Polskiego Radia zwrócił uwagę, że niemal na każdej sesji Parlamentu Europejskiego ma miejsce debata dotycząca sytuacji w Polsce. Jego zdaniem, gdyby nie "praca organiczna" wykonywana przez polską opozycję, PE nie zajmowałby się z taką pasją wewnętrznymi sprawami naszego kraju.
– PE to instytucja szczególna. Posłowie często znajdują się w stanie rozemocjonowanym, porównywalnym z amokiem. To bardzo silna większość lewicowa, która działa z furią przeciw wszystkim tego, co może uchodzić za postawę konserwatywną – powiedział profesor.
– W Parlamencie Europejskim mamy do czynienia z czymś w rodzaju trynii większości, a Polska jest w mniejszości - rządzona jest przez rząd konserwatywny, co już samo w sobie jest naganne – stwierdził eurodeputowany.
Zdeformowany obraz Polski
We wtorkowej debacie weźmie udział premier Mateusz Morawiecki. Europoseł PiS nie ma wątpliwości, że to dobre posunięcie ze strony szefa polskiego rządu. – To, że premier Mateusz Morawiecki przyjeżdża do PE spowoduje, że jego słowa wyjdą poza obręb europarlamentu – uzasadnił.
Legutko zwrócił uwagę, że taki przekaz jest niezwykle ważny, gdyż dominujący obraz Polski w Brukseli jest "zdeformowany przez media głównego nurtu". – One powielają to, co można przeczytać w "Gazecie Wyborczej"– tłumaczył.
– Ignorancja - to jest mur, jaki nas otacza – skwitował prof. Legutko.
Polityk zwrócił uwagę, że pierwszeństwo prawa unijnego to jest coś, co "pojawiło się względnie niedawno". – To się zwykle interpretowało tak, że tam gdzie UE ma wyłącznie kompetencje, to tam prawo europejskie jest najważniejsze. To dość rozsądne. Problem zaczął się, gdy UE zaczęła swoje kompetencje rozszerzać "na lewo" – zwrócił uwagę europoseł.
Czytaj też:
„Czy Polska już zginęła?”. Niemiecki dziennik o taktyce Kaczyńskiego wobec UECzytaj też:
"Co to w ogóle jest?!". Prof. Legutko ostro: To niebywały obyczajCzytaj też:
Kaczyński o sporze z UE: W sprawach podstawowych nie ustąpimy