Niemiecki tygodnik komentuje najnowszy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie uprawnień polskiego ministra sprawiedliwości dotyczących delegowania sędziów. Nawiązuje też do sytuacji na wschodniej granicy UE. Jan Puhl zarzuca UE, że "gdy jej to politycznie pasuje, najwyraźniej stosuje podwójną miarę".
"Seria się nie kończy: co kilka tygodni Trybunał Sprawiedliwości UE decyduje o fragmentach narodowokonserwatywnej reformy sądownictwa. I jeszcze raz rządzący PiS musi pogodzić się z porażką" – czytamy. Puhl ocenia, że "narodowi konserwatyści zacierają podział władzy, próbują podporządkować sądownictwo wpływom rządu i większości parlamentarnej".
"Najnowsza decyzja TSUE została przyjęta do wiadomości w Warszawie raczej bez hałasu. To może wynikać z rutyny, która wydaje się wykształcać w sporze o praworządność. Warszawa dostaje jeden cios po drugim, aż w końcu to najwyraźniej przestaje boleć" – komentuje Puhl.
UE osłabia krytykę
Dalej komentator stwierdza, że pewne wyciszenie krytyki KE pod adresem Warszawy może wynikać z trwającego kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy UE.
"Zapewne to przytłaczające obrazy ze wschodu Polski odwracają uwagę. Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka pcha migrantów z Bliskiego Wschodu na granicę UE – a Polska staje się bastionem. Rząd rozwinął drut kolczasty a straż graniczna rozpyla gaz łzawiący. PiS zakazał dziennikarzom i organizacjom pomocowym wstępu do regionu przygranicznego. Dodatkowo parlament zalegalizował tzw. push-backi" – pisze autor komentarza.
"Zatem Polska nie tylko narusza podstawowe zasady europejskiej demokracji, ale nie troszczy się też o europejskie prawo dotyczące uchodźców" – zaznacza Puhl. Dodaje, że "w Brukseli akurat nikogo to nie oburza", bo od kryzysu uchodźczego w 2015 roku niemal wszędzie na kontynencie europejskim przyjmowanie migrantów jest niepopularne wśród wyborców, niezależnie od tego, z jakich powodów migranci uciekają".
Czytaj też:
O. Rydzyk apeluje: Módlmy się za Polskę. Jest w niebezpieczeństwieCzytaj też:
Kryzys na granicy. Gen. Skrzypczak: To mogłoby wywołać dość poważny konflikt