Ma się rozumieć, Ks. Rzecznik nie uznaje podanych przez mnie faktów za zaistniałe, do czego za chwilę wrócę, niemniej najwyraźniej zgadza się co do sedna wpisu, a mianowicie, że byłoby rzeczą niedopuszczalną odmówić komukolwiek wejścia do katedry na modlitwę, nawiedzenie konfesji św. Stanisława etc.
Mam nadzieję, że ta jasna i stanowcza wypowiedź uniemożliwi na przyszłość jakąkolwiek dyskryminację w tej kwestii przez strażników katedry. Tu się bowiem różnimy i ubolewam, że ks. Michalczewski zakłada a priori, że podałem w moim felietonie informacje nieprawdziwe. Niestety, oprócz opisywanej przez mnie sytuacji z 11 listopada podług relacji bezpośrednich świadków, również i mnie odmówiono wejścia do katedry z moim chrześniakiem w czerwcu 2020 r., i próżno tłumaczyłem strażnikowi (przy świadkach), że chcę wejść NA MODLITWĘ.
Przeprosiny „między wierszami”
Po opublikowaniu mojego felietonu spłynęły także do mnie głosy ludzi, którzy doświadczyli podobnych sytuacji w ostatnich miesiącach. Ze słów Księdza Rzecznika rozumiem więc, że opisane zdarzenia nigdy nie powinny mieć miejsca i traktuję jego wypowiedź jako przeprosiny „między wierszami”, zaś podchodząc konstruktywnie do tematu, aby jego zapewnienia stały się rzeczywistością, a to co było „zawsze”, jak określił, czyli dawna normalność, było i „teraz”, będę mu w imieniu wielu osób wdzięczny za osobiste monitorowanie sprawy. Wszak chodzi przecież o wizerunek Archidiecezji.
Na koniec, niemałe w moich oczach votum separatum, które tym bardziej warto dziś podkreślić, w dniu rocznicy poświęcenia bazylik św. Piotra i Pawła Apostołów w Rzymie (święto to, zniesione po reformie liturgicznej, ostało się jeszcze we włoskim kalendarzu liturgicznym). Zaznaczyłem w mym felietonie, że każda katedra jest domem Bożym i domem modlitwy par excellence, o czym przypominają właśnie rocznice ich poświęcenia (w zasadzie dedykacji), a z aktu tego wynikają konkretne realia.
Otóż Ks. Rzecznik sprecyzował: „Wejście do Katedry poza godzinami liturgicznymi jest biletowane, chyba, że ktoś zgłosi służbom, że chce się pomodlić przed ołtarzem św. Stanisława bądź w kaplicy Batorego”. Czyli przez przeważającą większość dnia wejście do Domu Bożego jest biletowane, chyba, że ktoś explicite powie, że chce wejść do Domu Bożego na modlitwę. I tu tkwi zaburzenie porządku rzeczy. Nie ma bowiem najmniejszego problemu z tym, że ludzie płacą za możliwość zwiedzania zabytków sakralnych, a pieniądze te idą na utrzymanie katedry itd., ale jeśli nie jest jasno, explicite wyrażone, że osoby chcące wejść na modlitwę są mile widziane bez biletu (choćby w formie odrębnej kolejki oznaczonej: NA MODLITWĘ – PRAYER ONLY), to w oczach ludzi katedra tym się właśnie staje poza „godzinami liturgicznymi”, czyli przez większość dnia – muzeum.
Ma się rozumieć, pewne osoby mogłyby nadużywać podobnego rozwiązania, aby pod pretekstem modlitwy rzucić okiem na nawę główną katedry nie płacąc za wejście (niewykluczone jednak, że czym prędzej poszłyby potem do kasy, aby móc zwiedzić całą katedrę). Ale na miejscu włodarza katedry wolałbym, aby kilku cwaniaczków nadużyło tej możliwości, niż aby jeden wierzący nie wszedł do domu Bożego na modlitwę, nie wiedząc, że jest taka możliwość. To tylko kwestia organizacji, która kiedyś funkcjonowała bez zarzutu, inaczej nie zabierałbym głosu w tej, jak mówiłem, niezręcznej dla mnie kwestii.
Czytaj też:
Przywrócić Wawel PolakomCzytaj też:
Biletowane wejście do katedry na Wawelu? Rzecznik Archidiecezji odpowiada
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
