Od kilki dni sytuacja na polsko-białoruskiej granicy uległa poprawie. W piątek policja poinformowała, że obozowiska, w których od tygodni obozowali imigranci, opustoszały. Miały też miejsce pierwsze loty powrotne z Mińska na Bliski Wschód.
Wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa podkreśla, że mimo pojawienia się pierwszych optymistycznych sygnałów, jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o końcu kryzysu.
– Mimo, że niektóre koczowiska zostały zlikwidowane, a część imigrantów odleciała do domu, to kryzys na granicy polsko-białoruskiej nie jest jeszcze zażegnany – mówił na antenie Radia Opole.
Polityk zwrócił uwagę, że działania Łukaszenki na polsko-białoruskiej granicy są tylko elementem znacznie szerszej układanki. – Celem jest destabilizacja Unii Europejskiej, NATO, testowanie państwa polskiego. No i tutaj ta gra trwa. To nie jest gra, którą można lekceważyć, tylko to jest poważna rozgrywka o charakterze geopolitycznym, bo nie dotyczy tylko Polski, nie dotyczy tylko Białorusi – zauważył.
Oblany egzamin z solidarności
Marcin Ociepa, zaznaczył, że najlepszym orężem Zachodu byłoby odstraszanie i solidarność całej Europy wobec gróźb Łukaszenki, jednak nie można powiedzieć, by Unia Europejska dobrze wypełniała swoją role w tym zakresie.
– Na pewno zupełnie nie są zrozumiałe decyzje o odrzuceniu wniosków Polski i państw bałtyckich o wsparcie finansowe na budowę zapory na granicy wschodniej Unii Europejskiej, NATO. Dużo Unia interesuje się tym, co się dzieje na Indo-Pacyfiku, co się dzieje w Afryce, i to jest oczywiście bardzo ważne, z tym, że unia powinna najpierw bronić swoich granic, bo to jest coś takiego konkretnego, namacalnego – tłumaczył wiceszef MON.
Czytaj też:
Romanowski ostrzega przed unijną uległością wobec Białorusi i RosjiCzytaj też:
Próba masowego sforsowania granicy. "Atak nadzorowany był przez białoruskie służby"