Zieloni globaliści a neutralność klimatyczna

Zieloni globaliści a neutralność klimatyczna

Dodano: 
Frans Timmermans
Frans Timmermans Źródło: PAP/EPA / OLIVIER HOSLET
Robert Zawadzki | W obliczu zielonego ataku Unii Europejskiej polski rząd jest jednym z nielicznych, który próbuje opierać się szaleńczej polityce energetycznej eurokratów.

Na szczęście polski rząd dostrzega zagrożenia, które wynikają z dramatycznego wzrostu cen paliw oraz opłat za energię. Nie ignoruje również perspektywy nadchodzących blackoutów (przerwy w dostawach prądu), o których pisałem w jednym ze swoich felietonów. Niestety wspomnianych problemów zdają się nie zauważać kraje Europy Zachodniej, które odgrywają dominującą rolę w unijnym projekcie. Niemcy pogrążają się w chaosie po wyłonieniu rządu, natomiast Francuzi przygotowują się do wyborów prezydenckich, co jest równoznaczne z nadejściem całej nowej administracji państwowej. Obecnie najbardziej trzeźwe spojrzenie na wspomniane kwestie prezentuje Polska, która aspiruje do pozycji lidera państw Europy Środkowo-Wschodniej. Ostatnie spotkania prezydenta Andrzeja Dudy oraz premiera Mateusza Morawieckiego były przyczynkiem do uświadomienia tego faktu liderom UE. Warto docenić inicjatywę naszych rządzących, nawet pomimo tego że tak naprawdę nie wiemy, czy zachodni dygnitarze wynieśli jakąkolwiek lekcję z ostatnich wydarzeń.

Ku neutralności klimatycznej

Jedną z odpowiedzi rządu na narastający kryzys w całej Europie jest tzw. tarcza antyinflacyjna, która wspomoże polskie firmy oraz gospodarstwa domowe poprzez obniżkę akcyzy i podatków. Opisana inicjatywa ma na celu odbicie i wyrównanie strat, które już ponosi całe społeczeństwo. Niestety pomimo starań klasy rządzącej nie słabną unijne naciski w kwestii konieczności zapłacenia daniny w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, czyli EU ETS. To element dążenia do neutralności klimatycznej, którą Bruksela uznała za cel swojej zielonej transformacji. Głośny projekt „Fit for 55", który składa się z wielu szkodliwych regulacji, zakłada zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 55% do 2030 roku. Oczywiście zaprezentowany kierunek nieuchronnie wiąże się z uderzeniem w wiele sektorów gospodarki, nie tylko w tradycyjną energetykę węglową, ale i np. motoryzację. Sporo nowych informacji dotarło do nas ostatnio w czasie trwania globalnego szczytu COP26, który odbywał się w Glasgow. Europejscy liderzy otwarcie opowiedzieli się za zielonym globalizmem, chcąc zrealizować swoje niepohamowane ambicje polityczne, i to kosztem interesu ogółu obywateli. Warto zwrócić uwagę na koszty, które poniosą wszystkie państwa zaangażowane w realizację idei neutralności węglowej. Jak podaje brytyjski portal Morningstar, mówimy nawet o kwocie 125 bilionów dolarów. Już w przeciągu najbliższych dziesięciu lat będą to aż 32 biliony. Wskazana wartość przewyższa roczne PKB Stanów Zjednoczonych, które wynosi 20 bilionów dolarów, a także Chin – 16 bilionów. Widzimy, że będzie to proces rozłożony na całe dekady, który wymusi na społeczeństwach wiele wyrzeczeń, i to pomimo braku gwarancji realizacji wytyczonych celów.

W co gra Rosja?

To jednak nie wszystko. Musimy uwzględnić również grę geopolityczną Rosji, która w dłuższej perspektywie jest obliczona na wchłonięcie państw ościennych i odbudowę imperialnej pozycji byłego ZSRS. Na ten moment obserwujemy już zacieśnianie współpracy w ramach tzw. ZBiR, czyli Związki Rosji i Białorusi, który zakłada nie tylko sojusz gospodarczy, ale i militarny. Jest to bardzo niebezpieczny precedens, tym bardziej że liderzy Unii Europejskiej bagatelizują nadciągające zagrożenie. Ten stan rzeczy ilustruje chociażby upór brukselskich elit, które zablokowały możliwość wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego na forum Europarlamentu. Na szczęście pomimo tego ekscesu europoseł prof. Ryszard Legutko zdołał publicznie zaprezentować stanowisko naszego kraju w kwestii kryzysu na granicy, co może dawać nadzieję, że dotarło ono chociaż do sumień części reprezentantów Wspólnoty.

Błędna perspektywa UE

Podsumowując, w czasie gdy państwo polskie zatrzymuje największą inwazję islamskich migrantów, Unia Europejska woli przyglądać się sytuacji rzekomo zagrożonej praworządności w naszym kraju. Analogicznie zamiast zajmować się realnym kryzysem energetycznym, który stanowi element wojny hybrydowej m.in. w wydaniu Putina, UE promuje absurdalną ideologię antyhodowlaną spod znaku Sylwii Spurek. Musimy sobie uświadomić, że na naszych oczach zachodzą kluczowe zmiany geopolityczne, być może największe od czasów drugiej wojny światowej. Wszystko wskazuje jednak na to, że próżno oczekiwać pomocnej dłoni ze strony unijnej wierchuszki, która popadła w ideologiczne szaleństwo i ignoruje interesy całej Wspólnoty. W takiej sytuacji umocnienie współpracy w ramach bloku państw Europy Środkowo-Wschodniej wydaje się najbardziej rozsądnym posunięciem.

Robert Zawadzki jest dziennikarzem Telewizji Trwam. Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także