"Może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło". Stuhr boi się o siebie i swoje dzieci

"Może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło". Stuhr boi się o siebie i swoje dzieci

Dodano: 
Maciej Stuhr, aktor
Maciej Stuhr, aktor Źródło:PAP / Archiwum Kalbar
Aktor Maciej Stuhr przyznaje, że względu na swoje zaangażowanie polityczno-społeczne, obawia się o bezpieczeństwo własne i swoich bliskich.

Jakiś czas temu Stuhr udał się na granicę. Aktor krytykował rządzących za to, jak podchodzą do kwestii kryzysu migracyjnego. Niedługo później doszło do dewastacji grobu rodzinnego Stuhrów na krakowskim cmentarzu.

Teraz w rozmowie z tygodnikiem "Newsweek" Maciej Stuhr przyznał, że jest zaniepokojony tym, jak mocno podzielone jest nasze społeczeństwo i odczuwa lęk: "Lęk jest. Wszyscy się boimy. Powiem więcej, te nasze kłótnie, skakanie sobie do gardeł, inwektywy, wyśmiewanie biorą się właśnie ze strachu, którym zostaliśmy nakarmieni. Jaka część społeczeństwa zmieniła swoje poglądy w ciągu ostatnich dziesięciu lat? Ułamek. Na pewno nie większość. Większość z nas ma o aborcji takie zdanie, jakie miała".

"(...) Zostały obudzone lęki, że ci drudzy coś nam chcą zabrać, że musimy się bronić, musimy być bardziej radykalni, mocniej okopać się na swoich pozycjach i w ten sposób wpadliśmy w okropną spiralę" – dodaje.

Aktor boi się o dzieci

Zapytany o to, czy boi się o swoje dzieci, przyznał: "Boję się. Moja koleżanka aktorka, która również sporo się udziela w kwestiach społeczno-politycznych, dostała do skrzynki pocztowej list z pogróżkami, że wysmarują jej twarz kwasem. (...) Przecież to nie Krystyna Pawłowicz czy Zbigniew Ziobro rzucą się na moją koleżankę z kwasem, tylko jakiś wariat, który słysząc, co oni mówią, pomyśli, że musi w ten sposób uratować naszą ojczyznę. I takich wariatów się boję, bo oni, sięgając po przemoc, będą przekonani, że działają w słusznej sprawie".

Stuhr zwrócił uwagę, że nie może być, tak, że pomagając komuś, kto jest w potrzebie, można narazić się samemu na krzywdę. Dziennikarka "Newsweeka" nawiązała do filmu Władysława Pasikowskiego "Pokłosie", w którym Stuhr wcielał się w głównego bohatera.

"I może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło, to nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? (...) Znam dużo ludzi, którzy wyjechali na Podlasie, ponieważ nie byli w stanie znieść stresu i zgiełku miasta. Wyjechali, żeby mieć święty spokój, żeby im tylko żubr czasem przeszedł za oknem – żeby to był ich największy stres. No i teraz ci ludzie są w oku cyklonu. Nie wierzę w to, że da się gdzieś wyjechać, o wszystkim zapomnieć i nie mieć problemów" – dywaguje aktor.

Czytaj też:
PiS umacnia się na prowadzeniu
Czytaj też:
SG: Białorusini rzucali granatami hukowymi

Źródło: "Newsweek"
Czytaj także