Prof. Kucharczyk: Niemcy chcą postawić kropkę nad i

Prof. Kucharczyk: Niemcy chcą postawić kropkę nad i

Dodano: 
Prof. Grzegorz Kucharczyk
Prof. Grzegorz Kucharczyk Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Przy słabnącej pozycji Francji i wyjściu Wielkiej Brytanii z UE Niemcy są tym bardziej silniejsze – mówi DoRzeczy.pl prof. Grzegorz Kucharczyk z Instytutu Historii PAN.

Damian Cygan: Nowy niemiecki rząd chce federalizacji Unii Europejskiej. Co to oznacza dla Polski?

Grzegorz Kucharczyk: W ostatnich latach rosnąca pozycja Niemiec w UE jest faktem. Elity niemieckie chcą postawić kropkę nad i w postaci właśnie tej zmiany formuły Unii Europejskiej nie jako związku państw, ale jako państwa związkowego. To jest logiczna próba wyciągnięcia konsekwencji z tego, co widzimy od kilkunastu lat, czyli znacznego wzmocnienia pozycji Niemiec w wymiarze politycznym i gospodarczym Unii.

Czy jest w ogóle możliwa taka Unia Europejska, w której nie będzie dyktatu najsilniejszych państw?

Jak popatrzymy na początki integracji europejskiej, to w latach 50-tych, 60-tych czy 70-tych ona się charakteryzowała tym, że istniała pewna równowaga. Były państwa wiodące, takie jak Niemcy i Francja, a potem Wielka Brytania, które jakoś równoważyły siły. Natomiast dzisiaj przy słabnącej pozycji Francji i wyjściu Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej, a także po tym, jak strefa euro okazała się pułapką ekonomiczną dla krajów południa Europy, czyli takich państw, jak Włochy czy Hiszpania, pozycja Niemiec jest tym bardziej silniejsza.

Jaki będzie stosunek nowego kanclerza RFN Olafa Scholza do polityki prowadzonej przez Władimira Putina?

Większych zmian raczej nie należy się spodziewać. W ostatnim rządzie Angeli Merkel Olaf Scholz był wicekanclerzem, więc to nie jest człowiek z zewnątrz albo ktoś, kto byłby znany z dystansowania się wobec takich inicjatyw, jak gazociąg Nord Stream 2 czy całokształtu polityki niemieckiej wobec Rosji. Natomiast czynnik, z którym trzeba się liczyć i Niemcy z pewnością się liczą, to jest strategia amerykańskiej administracji, która za Joe Bidena powróciła do zasady partnerstwa w przywództwie, obowiązującej od zjednoczenia Niemiec – z krótką przerwą na lata rządów Donalda Trumpa. Jeżeli Waszyngton zdecyduje, że będzie jakaś zasadnicza zmiana w relacjach z Rosją, to i Niemcy będą "skazani" na pójście w tym kierunku, ale póki co takich zmian nie widać.

Czy zmiana rządu w Berlinie nie jest dobrą okazją do tego, żeby Polska w końcu oficjalnie wystąpiła do Niemiec o reparacje za II wojnę światową?

Temat odszkodowań wojennych jest odświeżany i wyciągany co jakiś czas na potrzeby pewnej demonstracji, a tu nie chodzi o demonstrację, lecz o politykę. Zgadzam się, że to jest dobra okazja, żeby rzeczywiście poważnie ten temat podjąć i spróbować tę kwestię poruszyć także w szerszym gronie. Myślę tutaj o Grecji, ale również o wyjątkowo czułym dla współczesnych elit zachodnich temacie wyzysku i prześladowań z epoki kolonialnej, a także ludobójstwie, które miało miejsce w niemieckich koloniach w dzisiejszej Namibii, gdzie doszło do eksterminacji tamtejszych ludów Herero i Nama. Polska dyplomacja powinna poruszyć ten problem w kontekście reparacyjnym.

Czytaj też:
Rzońca: Pomysł nowego niemieckiego rządu jest skandalem

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także