W minioną środę odbyło się drugie czytanie projektu noweli. Propozycje resortu zakładające m.in. znaczne wzmocnienie pozycji kuratorów oświaty. Założenia mocno krytykują politycy opozycji oraz niektórzy samorządowcy. Ich zdaniem zmiany to "chęć ograniczenia wolności szkół oraz zideologizowanie programów nauczania". W mediach pomysły zostały już nazwane określeniem "lex Czarnek".
Czarnek "dyktatorem"?
W czwartek na antenie radiowej "Jedynki" sprawę skomentował prof. Przemysław Czarnek. – To nie ja wymyśliłem kuratorów oświaty. System polskiej szkoły jest ukształtowany w ten sposób od kilkudziesięciu lat. Organem nadzoru pedagogicznego są kuratorzy. To nie jest kwestia nowej ustawy – mówił.
Zgodnie z proponowaną nowelizacją dyrektor szkoły będzie miał obowiązek uzyskać szczegółową informację o działaniach i zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje na terenie placówki oraz uzyskać pozytywną opinię kuratora. Politycy opozycyjni zarzucili podczas sejmowej debaty, że minister Czarnek chce zostać "dyktatorem polskiej szkoły". – Dyktatorem polskiej szkoły są podstawy programowe, które są określone w sposób prawny; podręczniki, które są dopuszczone przez MEiN; nauczyciele, którzy programy realizują oraz rodzice – skomentował szef MEiN na antenie Programu 1. Polskiego Radia
– W nowej ustawie chcemy tylko, żeby również organizacje pozarządowe, które wchodzą do szkoły, przekazywały do wiadomości kuratorowi i wszystkim rodzicom, a nie tylko radzie rodziców, treść i materiały, które chcą przekazywać dzieciom. (...) Czy nie jest nic dziwnego w tym, że jakaś organizacja pozarządowa wstydzi się przekazać materiały, które chce przekazywać naszym dzieciom w naszej szkole? Dla mnie to jest czerwone światło – powiedział prof. Przemysław Czarnek.
– Państwo ma obowiązek chronić dziecko przed demoralizacją – dodał.
Czytaj też:
Sprawa kurator Nowak. Była minister edukacji: To sygnał dla wszystkichCzytaj też:
Skąd się wzięła drożyzna w Polsce? Prof. Czarnek odpowiada