Pani Mingott, jedna z bohaterek powieści „Wiek niewinności”, uważała, że taki Nowy Jork, jaki zna, jest skazany na zagładę. „Miała absolutną pewność, że obecne płoty, zwierzyna, parterowe bary, drewniane altanki w zachwaszczonych ogrodach i skały, z których kozy obserwują tę scenerię, znikną pod naporem rezydencji tak wspaniałych jak jej dom – a może (należała do kobiet bezstronnych) nawet wspanialszych; że kocie łby, po których toczą się stare rozklekotane omnibusy, zostaną zastąpione gładkim asfaltem”. Obserwacje swe czyniła w latach 70. XIX w., kiedy to rozpoczyna się akcja arcydzieła Edith Wharton, a bogate dzielnice miasta wyglądają jak miasto ogród: wielkie zielone połacie ziemi, a między drzewami i kwieciem rozrzucone wystawne rezydencje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.