Kiedy hipokryta tropi hipokryzję

Kiedy hipokryta tropi hipokryzję

Dodano: 
Szczepienie przeciw COVID-19. Zdj. ilustracyjne
Szczepienie przeciw COVID-19. Zdj. ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Car
Dziennik zarazy | Wpis nr 684 || Kiedy wchodziłem, dość dawno, na pewien koncert bramkarz zapytał mnie, czy jestem szczepiony.

Odpowiedziałem mu, że odpowiem na to pytanie jeśli powie mi czy i kiedy był badany przez odbyt na prostatę. Gościu się żachnął, oczywiście nie odpowiedział, ale stwierdził, że zapisze mnie jako nie zaszczepionego. Ja na to, że zrobi co zechce, ale powinien mieć w wersjach odpowiedzi trzecią możliwość – gościu odmawia podania danych wrażliwych. Dla niego było to równoznaczne z niezaszczepieniem. Co oznacza, że zaszczepieni to automatycznie tacy, którzy takie dane podają na pierwsze napomknięcie. Mam nadzieję, że równie chętnie mówią chociażby o takim badaniu prostaty. Przez brak swojej odpowiedzi zostałem więc zapisany do foliarzy, jak nie przymierzając jakiś Novak Djoković, a więc znalazłem się w niezłym towarzystwie.

Artykuł Onetu

Dziś będzie o tym samym, choć z początku wydaje się, że analogia będzie odległa. Otóż ostatnio Onet opublikował demaskatorski artykuł o tym kto z polityków jest zaszczepiony i skrzyżował to z ich poglądami (postawami?) wobec wojny szczepiennej. Ja lubię takie kwiatki, bo to jest i dobry pomysł dziennikarski i próba redaktorskiego pójścia „na leniucha”. No, bo popatrzmy: jak wyjdzie, że tam w tym rządzie, Sejmie (niepotrzebne skreślić) antyszczepionkowcy sami siedzą (wyszło, że 1/3), to będzie, że odkryliśmy mechanizm szczepiennego kluczenia całego PiS-u. Po prostu zalęgło się tam jakieś Ordo Vacci, tajemna sekta i tym można tłumaczyć niechęć władzy do rzucenia się w wir sanitaryzmu.

Z drugiej strony jak wyjdzie, że ci antyszczepionkowcy są sami zaszczepieni, to ujawnimy Himalaje hipokryzji, że innym, to owszem, doradzają, żeby się nie szczepić. A sami… Tchórze. Zwłaszcza ci z Konfederacji, co to tak z trybuny niby walczą, a sami pewnie biorą od Putina rubelkowe szekle, by obniżyć naszą narodową odporność i oddać kraj od Bałtyku po Tatry na pastwę ruskich siepaczy, bez jednego strzału, bo karabin wypadnie ze zomikronowanych rąk polskiego żołnierza. Jakoś tak to miało iść, jak czytam.

Ale takie samograje dziennikarskie mają swoje NOPy. Nie ma tak ładnie, że jak by kota nie obrócić to zawsze będzie nasz ogon z przodu. Nawet niektórzy się chwalą i są chwaleni przez brać dziennikarską za „odważne” w tym przypadku i twórcze dziennikarstwo śledcze. Ale ono jest oparte na zdumiewającym wycieku danych wrażliwych od państwowych instytucji. Oczywiście brać udaje, że nie wie o co chodzi. Że chodzi o wykrycie skandalicznej luki w systemie. Ale luka to jedno, a wyniki w zaglądania do niej to drugie. To jak by się chwalić, że odnalazło się dziurkę do podglądania w damskiej przebieralni, ale jednak zajrzeć do niej i zrelacjonować jaki Jola ma biust. No bo jak to, kogo się tam spytano kto co brał, ile razy i kiedy? Samych badanych? No nie. A więc dane skądś ściągnięto, od kogoś kto je zbiera w celach statystycznych. A w artykule było, i owszem, po nazwiskach. I z dzióbków sobie spijają za dobrą robotę ci sami, którzy kiedy indziej sami się oburzali że to niby skąd pisowscy pismacy mieli dostęp do smsów podkradzionych przez niesławnego już Pegasusa. No, jedni i drudzy podjumali z państwowych źródeł. Jednym wolno, a drugim nie, bo w tym wypadku intencje rozgrzeszają sprawcę. Czyżby?

Zajęcze serce niewolnika

Popatrzmy na takiego Dziambora, u którego odkryto podwójne zaszczepienie. Przecież to już hipokryzja największa, bo gościu walczy z przymusem szczepień, a sam… Dziennikarz, łowca hipokryzji w swym zajęczym sercu niewolnika nie jest w stanie zrozumieć, że można dać się zaszczepić i być jednocześnie przeciwko przymusowi szczepień. To tak jak można popijać alkohol, a jednocześnie bronić ludzi przed obowiązkiem strzelenia sobie lufy przed pracą. Co ma jedno do drugiego? Ale tu jest automatyzm, jak w przypadku tego biletera z koncertu. Jak się zaszczepiłeś to automatycznie należysz do grupy, która ma zmuszać i wymuszać na innych zaszczepienie.

Kiedyś Sartre, zagadywany na okoliczność, czemu to roznosi ulotki, z którymi sam się nie zgadza, miał odpowiedzieć, że dla niego ważniejsza jest obrona wolności słowa, niż treść, której ona dotyczy. To wysoko postawiona poprzeczka pojmowania wolności. Ja tam aż tak wysoko nie sięgam. Ale ta hipokryzja w mechanizmie, że jak się zaszczepiłeś, to jesteś nasz i z samej natury tego aktu MUSISZ wymagać jego stosowania od innych to szczyt samozniewolenia. A że przodują w tym dziennikarze, ambasadorowie zamordystycznej nowiny sanitarnej, to już nie dziwota. Nawet nie zaskakuje, że robią to w glorii tropienia hipokryzji u innych, sami uprawiając ją codziennie.

Tu nie dziwi już nic.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Czytaj też:
Dziambor zaszczepił się przeciw COVID-19. Tłumaczy dlaczego
Czytaj też:
Jak się Farma śpieszy, to się nikt nie cieszy

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także