Jak samorządy wprowadzają ukryty podatek. Śmieciowa drożyzna plus

Jak samorządy wprowadzają ukryty podatek. Śmieciowa drożyzna plus

Dodano: 
Składowisko odpadów. Zdjęcie ilustracyjne
Składowisko odpadów. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:pixabay.com
Robert Wyrostkiewicz | PiS zabiera nam pieniądze, Polski Ład to wojna wypowiedziana mieszkańcom miast – utyskują od miesięcy opozycyjni samorządowcy z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim na czele. Gdy jednak nadarzyła się okazja, sami wprowadzili ukryty podatek śmieciowy. Ma on zasilać kasy miejskich spółek obsadzone partyjnymi działaczami. Kto go zapłaci? Lokalni przedsiębiorcy.

Trzy miesięcy temu prezydenci największych polskich miast zorganizowali w Warszawie protest przeciwko polityce rządu. – Nie damy zniszczyć samorządu. Jesteśmy tu razem. Nie damy zniszczyć ostatniej niezależnej instytucji. Dzisiaj pomiędzy obywatelem, a tą zepsutą, skorumpowaną władzą stoi tylko samorząd – pomstował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, inicjator demonstracji. Wtórują mu w tej sprawie samorządowcy z innych miast.

Tymczasem miasta rządzone przez opozycję właśnie nałożyły coś w rodzaju ukrytego podatku śmieciowego, który zapłacą lokalni przedsiębiorcy. Kilka miesięcy temu rząd zmienił ustawę śmieciową. Zgodnie z nowelizacją wywóz śmieci z tzw. terenów niezamieszkałych - takich jak biura, supermarkety, fabryki - będzie odbywać się w ramach gminnego systemu opłatowego. W praktyce oznacza to, że usługi, które do tej pory świadczyły prywatne firmy śmieciowe, zostaną przejęte przez gminy.

Duża część samorządów wykorzystują tę sytuację, aby maksymalnie podnieść opłatę dla przedsiębiorców i nałożyć na nich parapodatek. Beneficjentem tego ruchu zazwyczaj jest lokalna miejska spółka, która musi wykarmić zatrudnionych w nich działaczy.

Zmiana ustawy sama w sobie ma sens: powierza pełną kontrolę nad miejskimi odpadami samorządom, dając im narzędzie do walki z plagą sypania śmieci do nielegalnych dziur w ziemi. Podczas prac nad ustawą pojawiały się, co prawda, głosy, że komunalne spółki, które przejmą wywóz śmieci z supermarketów i biurowców, będą zlecać usługę prywatnym śmieciarzom. Czyli żadnej kontroli nad śmieciami nie będzie, a jedynie wzrosną ceny, bo przecież miejskie przedsiębiorstwa obsadzone lokalnymi działaczami będą doliczać słoną marżę. Ministerstwo klimatu postanowiło jednak zaufać samorządowcom. W ustawie zawarto też bezpiecznik. Po prostu dano przedsiębiorcom wybór: ci, którzy chcą, mogą przejść do systemu gminnego, ci, którzy nie chcą – mogą dalej korzystać z usług komercyjnych „śmieciarzy”, jeśli złożą w tej sprawie oświadczenie w odpowiednim terminie.

Przedsiębiorco! Czytaj tablicę ogłoszeń

I tu zaczyna się pole do manipulacji dla samorządowców, którzy – jak mogliśmy usłyszeć podczas warszawskiej demonstracji – podobno są tak blisko obywateli. To oni powinni przeprowadzić kampanię czy przynajmniej akcję informacyjną, z której przedsiębiorcy dowiadywaliby się, że mają ustawowy wybór i mogą z niego skorzystać. Trudno przecież oczekiwać od użytkowników tzw. terenów niezamieszkałych, żeby śledzili urzędowe monitory i pilnowali terminów składania takich oświadczeń. Ci, którzy się zagapią, wpadają na kilka lat do gminnego systemu i stają się zakładnikiem miejskiej spółki, które może dowolnie podwyższać ceny za wywóz odpadów.

To, że medialne deklaracje potrafią brutalnie rozmijać się z rzeczywistością, najdobitniej pokazuje przykład Wrocławia. Otóż tamtejsi urzędnicy dali przedsiębiorcom 60 dni na wyjście z systemu, a ostateczny termin składania oświadczeń w tej sprawie (28 lutego 2022 r.) ogłosili na… tablicy ogłoszeń w Urzędzie Miejskim. A także w Biuletynie Informacji Publicznej miejskiej spółki Ekosystem zajmującej się wywozem śmieci, gdzie ponad miesiąc po Świętach nadal dominują informacje o miejscach zbiórki bożonarodzeniowych choinek. A co! Niech przedsiębiorcy nauczą się, że trzeba śledzić tablicę ogłoszeń. Nie śledzą? Ich strata. Miasto w odpowiedzi na nasze pytania broni się, że informuje o możliwości złożenia oświadczenia także drogą pocztową. Pytani przez nas wrocławscy przedsiębiorcy nie mieli jednak pojęcia o takiej możliwości.

Beneficjentem dyskretnej kampanii informacyjnej miasta Wrocław będzie właśnie komunalna spółka Ekosystem. Dla niej gapiostwo prywatnych firm to czysty zysk. Zweryfikowaliśmy - wywózka śmieci za pośrednictwem miejskiej spółki będzie ok. 10 proc. wyższa od tego, ile za taką usługę płaci się dziś (tak wynika z oficjalnych, publicznie dostępnych stawek).

Żeby nie było: przykład Wrocławia nie jest odosobniony. Tak samo sytuacja wygląda w Poznaniu, w którym termin na wyjście z gminnego upłynął ponad dwa miesiące temu. Jak łatwo się domyślić, większość użytkowników niezamieszkałych dowiedziała się o tym po fakcie.

Ile będzie kosztował wywóz śmieci? Nie wiadomo

Władze miasta Wrocławia kluczą, gdy pytamy wprost, czy przewidują od przyszłego roku wzrost opłat za wywóz odpadów dla przedsiębiorców. Z odpowiedzi wynika, że miasto najpierw zrobi przetarg na odbiór, zbieranie, transport i zagospodarowanie odpadów komunalnych, a potem, gdy weźmie pod uwagę koszty tego przedsięwzięcia zmieni stawki.

Oznacza to, że zarówno mieszkańcy, jak i przedsiębiorcy muszą liczyć się z nowymi, wyższymi kosztami wywozu śmieci. O ile? To się dopiero okaże. Przedsiębiorcy są w kropce, bo gdy okaże się, że ceny odbioru śmieci przez miejską spółkę są znacznie wyższe niż te proponowane przez „prywaciarzy” nie będą mogli zmienić swojego wyboru. Prawdopodobnie przez wiele lat.

Zapytany o konkrety Urząd Miejski we Wrocławiu nabiera wody w usta. Na jak długo wprowadzone będą nowe zasady odbioru śmieci? Nie wiadomo. Kiedy będzie można wypisać się z gminnego systemu odbioru odpadów? Znowu – nie wiadomo.

– Wyłączenie się z gminnego systemu zagospodarowania opadami komunalnymi, będzie ponownie możliwe w momencie ogłoszenia informacji o zamiarze przeprowadzenia kolejnego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na odbieranie odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, na których nie zamieszkują mieszkańcy – odpisał nam Urząd Miasta. Nie wiadomo, kiedy będzie kolejny przetarg, bo pierwszy jeszcze się nie rozstrzygnął.

140 firm zrezygnowało, 90 tys. nie wiedziało

Wrocław co kilka lat zmienia system gospodarowania odpadami. W 2020 roku miasto dało przedsiębiorcom także zaledwie miesiąc na decyzję, czy chcą być w systemie miejskim, czy podpiszą umowę z przedsiębiorcami prywatnymi. Z miejskiego systemu zrezygnowało wtedy 140 firm. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, można przyjąć, że pozostałe ponad 90 tysięcy firm zarejestrowanych we Wrocławiu w ogóle nie wiedziało, że pozostanie w gminnym systemie oznacza podwyżki cen. Teraz jest podobnie. Miasto znowu nie przeprowadziło kampanii ani akcji informacyjnej na ten temat.

Nie bądźmy jednak małostkowi. Grunt, że przedsiębiorcy mogli dowiedzieć się z ogólnopolskich mediów, kto zabiera samorządom pieniądze i kto odpowiada za drożyznę.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także