Gość porannej rozmowy portalu gazeta.pl przyznał, że zwócił się już do ekspertów z Citizen Lab z prośbą i sprawdzenie telefonu.
– Uzyskałem odpowiedź, że na ich możliwości sprawdzenia nie znajdują żadnych śladów instalacji Pegasusa, ale, jak to zostało zawarte w komunikacie, jest tam kilka innych interesujących rzeczy, które chcieliby sprawdzić – poinformował Hołownia dodając, że Pegasus to nie jest jedyne narzędzie na rynku, które umożliwia pełną inwigilację.
– Na rynku jest co najmniej kilka, jeśli nie więcej, programów czy mechanizmów, które pozwalają robić to samo tylko się nie nazywają Pegasus – stwierdził.
Co dalej z komisją?
Szymon Hołownia zapewnił, że jego formacja jest gotowa, by wesprzeć powołanie sejmowej komisji, mającej na celu wyjaśnienie sprawy inwigilacji w Polsce. Zwłokę w tym procesie uzasadnia możliwymi negocjacjami między Kukizem a innymi opozycyjnymi frakcjami zainteresowanymi pracą w komisji.
–My uważamy, że taka komisja bezwzględnie powstać powinna właśnie dlatego, żeby pokazać obywatelom Rzeczypospolitej, że tu nie chodzi o podsłuchiwanie Banasia, tylko tu chodzi o państwo, które dzisiaj podsłuchuje Banasia, albo Giertycha, albo kogoś innego, a jutro tobie może zaglądać w majtki, zaglądać na konto, zaglądać do twojegkoprywatnego życia, a później wykorzystywać te haki przeciwko tobie – tłumaczył lider Polski 2050.
– Dzięki komisji ludzie na własne oczy mogliby zobaczyć, jak bardzo potrzeba dzisiaj w państwie zamontowania bezpieczników – mówił Hołownia podkreślając, że jego ugrupowanie złożyło propozycję, w jaki sposób można "osiodłać Pegaza". Chodzi głównie o możliwość wglądu "po fakcie" w to, w jaki sposób byli inwigilowani.
Czytaj też:
Kobosko: Prezydent przebudził się ze snu zimowegoCzytaj też:
Hołownia: Turów nie może zostać zamknięty "na pałę"Czytaj też:
Schetyna: Kukiz kluczy w sprawie komisji