Ryszard Gromadzki, Tomasz Gromadzki: Czy proces, który toczy się w pani sprawie przed sądem w Helsinkach, jest uczciwy? Czy może pani liczyć na sprawiedliwość?
Päivi Räsänen: Ufam fińskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Postanowienie w mojej sprawie ma zapaść 30 marca o godz. 13. Jestem pewna, że wygram. Wierzę, że konwencje międzynarodowe i fińska konstytucja chroniące wolność słowa i religii są po mojej stronie. Jednak nawet jeśli nie wygram, to myślę, że pewien ciąg zdarzeń już się rozpoczął pod wpływem mojej historii. Nie ugnę się w moich przekonaniach, które wywodzę z Biblii. Zapewne zarzuty będą dalej powtarzane w wyższych instancjach, nie wyłączając Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ja w każdym razie jestem gotowa bronić wolności słowa i religii przed dowolnym sądem. Mam nadzieję, że chrześcijanie nie będą obawiać się wyrażać swoich przekonań w tych trudnych czasach, i ufam, że moja sprawa będzie stanowić precedens i ośmieli chrześcijan, aby mieli odwagę korzystać z wolności wypowiedzi. Z tego, co mi wiadomo, moja sprawa jest pierwszą tego typu, gdzie sąd pochyla się nad tym, czy ktoś może cytować Biblię, i ustosunkowuje się do tego. Sędziowie poruszają się tu na gruncie zarówno praw podstawowych, jak i prawa karnego oraz wzajemnych relacji między jednym i drugim. Orzeczenie w tej sprawie wyznaczy ważny precedens z punktu widzenia legislacji na poziomie europejskim.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.