DoRzeczy.pl: Niemcy wreszcie zmienili zdanie i zdecydowali się bardziej pomóc Ukrainie oraz podjąć stanowcze kroki w przyjęciu sankcji wobec Rosji. Zmiana decyzji nastąpiła m.in. po spotkaniu z premierem Morawieckim. Czy możemy mówić, że to zasługa polskiego szefa rządu?
Anna Zalewska: Rzeczywiście, to ogromna zasługa premiera Mateusza Morawieckiego, ale również prezydenta Andrzeja Dudy i całej polskiej dyplomacji, gdzie od wielu miesięcy – bo nie powiem lat – uczyliśmy i przekonywaliśmy, jaką władzą są rządy Putina. Rozpoczęcie wojny jest papierkiem lakmusowym. Okazało się, że we wszystkim mieliśmy rację. W związku z tym konsekwentne przekonywanie niemieckiej dyplomacji do podejmowania milowych kroków jest jak najbardziej zasługą naszych dwóch przywódców.
A jak pani ocenia działania Unii Europejskiej w tej wojnie?
Unia Europejska jest zaskakująco zjednoczona oraz zaskakująco przekonywująca siebie nawzajem do tej jedności, która m.in. największe państwo – Niemcy – jest w stanie przekonać do rewizji rzeczy, których wstrzymanie wydawało się niemożliwe, jak Nord Stream2, gdzie anulowano certyfikację. Tym procesem będziemy zajmować się przez najbliższych kilka dni, tak jak skupimy się na pomocy Ukrainie, żeby wspólnymi silami wygrać z Rosją. Należy przedefiniować całą politykę energetyczną UE i zatrzymać pracę nad pakietem „Fit for 55”, ponieważ pakiet ten powstał z kręgosłupem funkcjonowania Nord Stream2.
Tylko czy Niemcy faktycznie na stałe zatrzymają Nord Stream2, albo rozbiorą gazociąg? Może to jest gra na przeczekanie?
Nie wiem, czy zaczną rozbierać gazociąg, natomiast presja Unii Europejskiej i świata jest bardzo duża. Powód jest jeden – Rosja udowodniła, że my mamy rację. Nord Stream2, jest nie tylko dużym biznesowym projektem, ale również przedsięwzięciem politycznym, które ma na celu wpływać na Unię Europejską. Przecież Putin nigdy nie krył się z celem, jakim jest destabilizacja UE i NATO. Oczywiście najtrudniejsze decyzje stoją przed Niemcami, gdyż to oni dzięki temu projektowi mają się stać hegemonem energetycznym całej wspólnoty. Nie ma na to zgody krajów UE, podobnie jak do powrotu geopolityki, którą znamy sprzed wojny w Ukrainie.
Czy jako Polska, lub szerzej Unia Europejska jesteśmy przygotowani na przyjęcie milionów uchodźców z Ukrainy?
Proszę zauważyć, że Polska jeszcze przed rozpoczęciem wojny mówiła, że może zjawić się u nas prawie milion Ukraińców. Warto podkreślić, że ci ludzie to prawdziwi uchodźcy uciekający przed wojną i są to przede wszystkim kobiety i dzieci. Młodzi Ukraińcy raczej rezygnują z pracy w Polsce i odpowiadają na mobilizację ogłoszoną w swoim kraju. Polska i UE jest na to gotowa, przeznaczane są na ten cel kolejne pieniądze. W Polsce już w tej chwili mamy około dwa miliony Ukraińców, którzy od lat pracują, mieszkają i żyją w Polsce i będą stanowić wsparcie dla nowych osób. Dodatkowo od wielu lat system edukacji jest przyjęty w taki sposób, że na każdego obcokrajowca są przeznaczone określone pieniądze, w związku z tym łatwo będzie dzieciom trafić do polskich szkół.
Czytaj też:
Chiny bronią Rosji: Sankcje nie są oparte na prawie międzynarodowymCzytaj też:
Prezydent Ukrainy: Działa prawdziwie globalna koalicja antywojenna
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.