Clinton rozpoczął wycofywanie Ameryki z roli żandarma świata, Bush zobaczył dobro w oczach kagebisty Putina, a Obama zafundował światu arabską wiosnę, po której państwa Bliskiego Wschodu do dziś nie mogą się pozbierać. Na jakiej podstawie wymyślił, że Arabowie, jeśli się im podaruje demokrację, wybiorą wartości Zachodu, a nie skrajny islamski fundamentalizm – nie wiadomo.
Co zatem robi Trump? Obwąchuje i znaczy swoje terytorium – rozmawia z silnymi: Chińczykami, Brytyjczykami, Izraelem, Iranem, polazł do jaskini lwa – Rijadu w Arabii Saudyjskiej, wylęgarni i sponsora wszelkiego terroryzmu.
Na tyle, na ile poznał politykę, wie, że liczy się w niej marchewka dla jednych, kij dla drugich. Silnych się nienawidzi, ale i szanuje, słabymi się nie przejmuje i gardzi. Stąd pogrożenie „matką wszystkich bomb” i lotniskowce na Morzu Południowochińskim.
Wielkim błędem jest postrzeganie Trumpa jako konserwatywnego ideologa.On jest przede wszystkim biznesmenem, dbającym o sukces powierzonego mu interesu.
Amerykański prezydent nie chce zbawiać świata na siłę, on chce zadbać o własny kraj. Nie wpuści islamskiej zarazy, zbuduje mur przed niekontrolowanym napływem Latynosów, odbuduje potęgę przemysłową USA… I nie zazdroszczę tym, którzy zechcą mu przeszkodzić.
Nie wiem, na ile zna historię, ale myślę, że na tyle, by wiedzieć, iż aborcje, pedalstwo i zatrata cnót męskich zgubiły Rzym. A relatywizm obezwładnia człowieka i czyni go niezdolnym do działania. Świat, który w jego imię wyrzeknie się silnych wartości, nie ma szans przetrwać w zderzeniu cywilizacji.Wspomniany Rzym górował pod każdym względem nad otaczającymi go barbarzyńcami – kulturowo, cywilizacyjnie, militarnie. Upadł, kiedy Rzymianie stracili ochotę walczyć i się rozmnażać.
Prawdopodobnie w tej dekadzie zdecyduje się i nasz los. © ℗
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.