Odtąd święcie w nie wierzą nasi twórcy filmowi, przy każdej okazji nagradzający się wzajemnie rozmaitymi statuetkami, służącymi potem laureatom za przyciski do papieru na biurko bądź zbierającymi kurz na półkach salonów w ich domach. Wśród tych materialnych dowodów środowiskowego uznania szczególnym wzięciem cieszą się Orły, nagrody Polskiej Akademii Filmowej, rozdane przed tygodniem, po raz 24. w dziejach, na gali w Teatrze Polskim w Warszawie, na której obecni byli Krewni i Znajomi uhonorowanych Królików, oczywiście poza tymi, których nie było.
Galę zdominowała, bo inaczej być nie mogło, sytuacja za naszą wschodnią granicą. „Nigdy piekło nie było tak blisko” – zafrasował się Mariusz Wilczyński, król zeszłorocznego polowania na Orły, gdy zdeklasował konkurencję swoim filmem chętniej słuchanym, ze względu na wykorzystaną w nim muzykę Tadeusza Nalepy, niż oglądanym, a zatytułowanym „Zabij to i wyjedź z tego miasta”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.