W sobotę opublikowano dekrety prezydenta Zełenskiego, w których ogłoszono decyzje o zmianach personalnych w ukraińskich ambasadach w pięciu państwach. Prezydent odwołał przedstawicieli na Węgrzech, w Norwegii, Czechach i Indiach oraz Niemczech.
Tym samym potwierdziły się doniesienia niemieckiego "Bilda" z początku tygodnia, który informował, że Melnyk straci swoją funkcję. Według Niemców, dyplomata ma wrócić do Kijowa i najprawdopodobniej obejmie funkcję wiceministra spraw zagranicznych.
Najciekawsze komentarze
Kilka dni temu ambasador w rozmowie z dziennikarzem Tilo Jungiem komentował natomiast historyczne spory na linii Polska-Ukraina, dotyczące m.in. Stepana Bandery. To właśnie Bandera przewodził jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, dowodzona przez Romana Szuchewycza – Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), obarczane jest odpowiedzialnością za czystki etniczne na ludności polskiej Wołynia i Galicji Wschodniej w latach 40. XX wieku.
"No to ambasador Melnyk (UA w Berlinie) został złożony na ołtarzu dobrych stosunków ukraińsko-polskich i odwołany. Nie ma wątpliwości w związku z czym, jako że poprzednie, nawet niedyplomatycznie ostre, wypowiedzi pod adresem niemieckiego rządu, choć krytykowane, uchodziły mu płazem" – napisała szefowa Biełsatu Agnieszka Romaszewska.
Z kolei publicysta "Do Rzeczy" Maciej Pieczyński ocenił: "Bardzo dobrze, że negacjonista wołyński i piewca Bandery Andrij Melnyk stracił stanowisko ambasadora Ukrainy w Niemczech. Gorzej, jeśli, jak donosiły media, oznacza to w niedalekiej przyszłości awans na wiceszefa MSZ"
Prof. Stanisław Żerko, odnosząc się do spekulacji o objęciu przez Melnyka teki wiceszefa MSZ, wskazał: "Jeśli potwierdzą się doniesienia, że ten apologeta Bandery ma wejść w skład rządu w Kijowie, będzie to policzek dla Polski".