Z doniesień dziennika "Bild" wynika, że Andrij Melnyk ma wrócić do Kijowa, być może na stanowisko wiceszefa MSZ. Gazeta opiera swoje informacje na kilku źródłach w ukraińskiej stolicy.
Melnyk znany jest z ostrych wypowiedzi i wielokrotnie wywoływał kontrowersje – m.in. atakując kanclerza Olafa Scholza czy broniąc Stepana Bandery. Stanowisko ambasadora w Niemczech pełni od ośmiu lat.
"Obrażona pasztetowa"
Spór na linii kanclerz Scholz – ambasador Melnyk dotyczył wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera na Ukrainie. W kwietniu, w wyniku napięć na linii Berlin-Kijów prezydent Wołodymyr Zełenski odmówił bowiem niemiecku politykowi wizyty w Kijowie.
W połowie maja, komentując napięcie pomiędzy władzami Ukrainy i Niemiec kanclerz Scholz stwierdził, że nie może być sytuacji, w której "kraj, który udzielił tak dużej pomocy wojskowej i finansowej, który jest potrzebny, jeśli chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, które są ważne dla Ukrainy w przyszłości, że potem mówi się: ale prezydent nie może przyjechać".
Niemiecki polityk stwierdził także, że w najbliższym czasie nie wybiera się w związku z tym do Kijowa i faktycznie z wizytą na Ukrainie pojawił się dopiero w połowie czerwca.
Do słów niemieckiego przywódcy odniósł się w rozmowie z agencją DPA ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk. Dyplomata skrytykował wówczas postawę kanclerza Scholza i nazwał go "obrażalskim" – Melnyk użył sformułowania "Beleidigte Leberwurst" co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "obrażoną pasztetową".
Spór o Banderę
Kilka dni temu ambasador w rozmowie z dziennikarzem Tilo Jungiem komentował natomiast historyczne spory na linii Polska-Ukraina, dotyczące m.in. Stepana Bandery. To właśnie Bandera przewodził jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, dowodzona przez Romana Szuchewycza – Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), obarczane jest odpowiedzialnością za czystki etniczne na ludności polskiej Wołynia i Galicji Wschodniej w latach 40. XX wieku.
W programie "Jung & Naiv" dyplomata został m.in. zapytany o masakry polskiej ludności, którymi miał dowodzić Bandera. Jak usprawiedliwiał tymczasem Melnyk, we wskazanym okresie dochodziło zarówno do masakr Polaków, jak i Ukraińców. – To była wojna – stwierdził polityk.
Melnyk podkreślał też, że Bandera nie był masowym mordercą, a Ukraińcy byli prześladowani w II RP "w sposób, który trudno sobie wyobrazić". Mówił, że Polska była dla Ukraińców w tamtym czasie "takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i ZSRR".
Komentując słowa Melnyk, pełnomocnik niemieckiego rządu ds. antysemityzmu Felix Klein stwierdził, że "słowa ukraińskiego ambasadora w Niemczech na temat przywódcy nacjonalistów Stepana Bandery zasilają rosyjską narrację i wprowadzają podziały".
Czytaj też:
Andrij Melnyk - ambasador demolkaCzytaj też:
Litwa sprzeciwia się decyzji TSUE: Nie zmienimy swojej polityki wobec migrantów