Kosowo niezgody

Dodano: 
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic Źródło:PAP/EPA / STEPHANIE LECOCQ
Dominika Ćosić | Dzięki destabilizowaniu sytuacji na Bałkanach, w tym także w Kosowie, Rosja chce odwrócić uwagę od wojny na Ukrainie.

Kosowo nie od dziś jest potencjalnym punktem zapalnym. Wraz z Republiką Serbską to dwa najbardziej wrażliwe regiony na Bałkanach. Wystarczy byle iskra, a raczej inspiracja ze strony krajów ościennych, by doszło do wybuchu.

Dla Serbów Kosowo to ich historyczna kolebka, z której wywodzi się pierwsza serbska dynastia królewska; kolebka, która została im odebrana z pogwałceniem prawa międzynarodowego. Dla Albańczyków to teren, w którym od kilkudziesięciu lat stanowią większość i do którego roszczą sobie prawo.

Jeszcze na początku XX w. Serbowie w Kosowie stanowili większość mieszkańców. W czasie drugiej wojny światowej wielu z nich jednak opuściło Kosowo, ustępując miejsca Albańczykom. Po wojnie przez jakiś czas Tito pozostawiał granicę między Kosowem (będącym częścią Jugosławii) a Albanią otwartą, by mogli ją przekroczyć ci, którym doskwierał reżim Envera Hodży.

Na zmianę proporcji wpłynęła także kwestia demografii – według statystyk Albańczycy mają co najmniej trzykrotnie wyższy przyrost naturalny niż Serbowie. Kobiety albańskie uważane są już po Palestynkach za najbardziej płodne, ze współczynnikiem dzietności powyżej pięciorga dzieci na kobietę. Arafat powtarzał: „Nasze kobiety są naszą bronią biologiczną” i tą bronią także posługiwali się przez lata Albańczycy. W efekcie w latach 90. Albańczycy stanowili już prawie 90 proc. populacji Kosowa. Tuż po nich plasowali się oczywiście Serbowie, a także Romowie.

Albańczycy z Kosowa byli większością, ale nie przekładało się to na ich pozycję społeczną. W porównaniu z Serbami zarabiali o wiele mniej, byli gorzej wykształceni i byli w większości zatrudniani do najprostszych prac fizycznych. Pogłębiało to ich frustrację. Na to nakładała się także kwestia religii – prawosławni Serbowie kontra muzułmańscy Albańczycy, z czasem coraz bardziej się radykalizujący. Notabene, w latach 90. przyjeżdżał tam Osama bin Laden, by zakładać obozy szkoleniowe.

Dążenie do secesji

Cały artykuł dostępny jest w 32/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także