Przez dwie dekady w ogrodzie własnej wyobraźni, własnej ekonomii dobrego samopoczucia, własnych potrzeb, unijni liberałowie kolaborowali z Putinem i teraz powinni zapaść się pod ziemię. Ale gdzież tam. Nie ma winnych, nie będzie pokory wśród nich. Te same postacie chcą dalej budować Unię Europejską i wmawiać wyborcom, że ten liberalizm, który latami żywił Putina, przyjaciela socjalistów i chadeków w Niemczech (Schröder, Merkel), sojusznika odnowicieli Europa we Francji (Macron), austriackich polityków - zabawiających Putina na prywatnym weselu oraz holenderskich członków rządu, którzy porzucili nawet stanowiska w swoim kraju, by znaleźć się na liście płac Putina, że ten liberalizm już nie będzie taki głupi i będzie nowoeuropejski w jednym niemieckim jaśniepaństwie.
Kampus gościł głównego reformatora i liberała UE G. Verhofstadta. A on zapomniał, tam w Olsztynie, blisko Rosji, powiedzieć, że jego frakcja w UE od lat odgrywa główną rolę. Przemilczał na owym kampusiku, że blokował wraz z resztą elity europejskiej dyskusję, która mogła zapobiec wojnie na Ukrainie, kryzysowi energetycznemu i w konsekwencji drożyźnie żywnościowej oraz putininflacji.
Owacyjnie witany przyjaciel partii Polska 2050 Szymona Hołowni i Róży Thun, znany z antypolskich fobii belgijski polityk objawił swoim wyznawcom że nowy liberalizm nie będzie taki jak ten, który pozwalał wprowadzać na salony Putina i jego dwór.
Nowy liberalizm za to będzie neoliberalny do tego stopnia, że potrzebuje wyrugować inne zdania które od czasu do czasu któreś państwo chciałoby zaprezentować na forum UE. Inaczej mówiąc, liberalizm będzie tylko wtedy liberalizmem, gdy nikt inny poza teamem Verhofstadta nie będzie wtrącał się w budowanie Nowej Unii.
Nowy liberalizm musi ujarzmić dyskusję, odrzucić niewygodne pytania, zmusić do przyjęcia euro-waluty, żeby przejąć na przykład polskie rezerwy walutowe i złoto. Do tego musi być aborcja na życzenie, jako prawo neoeuropejczyka, co ogłosił też tam blisko Kaliningradu Donald Tusk, bliżej znany jako uczestnik wielkanocnego śniadania wśród księży, którzy cenią zmartwychwstanie i aborcję.
Idzie nowe, to samo, ale inne. Nie tak nowoczesne, jak święto sześciu króli, tylko nowocześniejsze, liberalniejsze, europejskie jak neoleninizm, neomarksizm i neofaszyzm. Morda w kubeł Europejczycy. Idzie nowsza Europa, wy pochodzący z mniejszych państw, z mniejszą kulturą prawną (wszak faszyzm i komunizm to dzieło potęg europejskich), macie okazje milczeć - tak zabrzmiało przesłanie kampusu, wywołując aplauz wyznawców PO.
Historia zatoczyła koło, bo tak samo mówił do Polaków w 2003 roku J. Chirac, były prezydent Francji, gdy upominał ich, by nie mieszali się w sprawy międzynarodowe, bo nie wejdą do UE. Jak odpowie na ten dyktat o potrzebie złamania jednomyślności w UE konserwatywna Europa, zobaczymy przy następnych wyborach do PE. Jakiś czas możemy być nawet cisi, ale nie możemy być ślepi.
Autor jest europosłem Prawa i Sprawiedliwości