W ostatni czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie został zaprezentowany raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Jak wskazał w przemówieniu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, z wyliczeń wynika, że reparacje wojenne powinny sięgać ponad sześciu bilionów złotych.
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który kierował zespołem przygotowującym raport dotyczący reparacji, przekazał, że nad dokumentem pracowało 33 pracowników naukowych – ekonomiści, rzeczoznawcy majątkowi, prawnicy oraz statystycy.
Stanowisko Niemiec
– Stanowisko niemieckiego rządu nie uległo zmianie, sprawa reparacji została zamknięta – poinformował rzecznik prasowy niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dodał, iż nasz kraj już dawno "zrzekł się" dalszych reparacji. Wskazał także, że doszło do "zrzeczenia się" w 1953 roku. – To podstawa obowiązującego obecnie porządku europejskiego. Niemcy ponoszą odpowiedzialność polityczną i moralną za II wojnę światową – stwierdził rzecznik.
– Tego można było się spodziewać, że na taką deklarację dotyczącą reparacji będzie taka niemiecka odpowiedź. Chciałbym zapytać, co teraz – powiedział Adrian Zandberg w środę w programie "Graffiti" w Polsat News.
"Podstawowy błąd"
– Faktem jest to, że zniszczenia wojenne na naszych ziemiach były olbrzymie, że straty ludzkie były olbrzymie i że wiele milionów ludzi w Polsce ma poczucie, że te krzywdy nie zostały zadośćuczynione – oznajmił lider Partii Razem.
Zdaniem Adriana Zandberga, "podstawowym błędem" rządu w sprawie raportu o reparacjach było "położenie akcentów". – Gdyby rozwiać o ofiarach i o tym, żeby zadośćuczynić tym, którzy doznali krzywd i ich rodzinom, to myślę, że dużo łatwiej byłoby rozmawiać z niemiecką opinią publiczną – mówił parlamentarzysta klubu Lewicy.
Czytaj też:
Morawiecki: Nie spocznę, dopóki Niemcy nie zapłacąCzytaj też:
Prof. Musiał: Niemcy chronili zbrodniarzy przed odpowiedzialnością