Kochani, dowiedzieliśmy się, iż w szkole według ministra Czarnka ma być obecny przedmiot o nazwie „biznes i zarządzanie”.
Jest to kapitalistyczno-neoliberalna indoktrynacja osobodzieci, której musimy powiedzieć stanowcze no pasarán!
Przede wszystkim dlaczego, w ramach wolności sumienia, nie ma alternatywnego przedmiotu pod nazwą „wyuczona bezradność” dla tych, którzy nie mają ochoty być przedsiębiorczy, nie wyznają kultu pieniądza i biznesu? Szkoła powinna o to zadbać. A co z biznesowymi agnostykami? Czy dla nich nie powinno być odrębnych zajęć pod hasłem: „nie wiem, czy biznes istnieje, ale jeśliby istniał, to…”?
No i w ogóle powiedzcie, czego dobrego się takie dziecko na podobnych lekcjach nauczy? Zakładania firmy?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.