Amerykański generał porucznik w stanie spoczynku Ben Hodges zareagował na wygłoszone przez Władimira Putina groźby pod adresem Zachodu. Rosyjski prezydent zasugerował, Moskwa może użyć broni atomowej, jeśli uzna, że zagrożone jest bezpieczeństwo narodowe.
– Jeżeli istnieje zagrożenie dla integralności terytorialnej naszego kraju z pewnością wykorzystamy wszelkie środki. Nie blefuję – powiedział Putin w swoim telewizyjnym wystąpieniu do narodu rosyjskiego w środę rano.
Wielu ekspertów wiąże słowa Putina z ogłoszonymi niedawno planami przeprowadzenia na zajętych przez Rosjan terytoriach referendów przyłączeniowych. Po ogłoszeniu wyników "głosowania" obwody chersoński i zaporoski oraz tereny zajmowane przez prorosyjskich separatystów stałyby się częścią Rosji. To z kolei, w razie ataku ukraińskiej armii, dałoby pretekst rosyjskiemu prezydentowi do użycia broni masowego rażenia.
Amerykańska odpowiedź
Tymczasem Hodges wskazuje, że jakkolwiek odpowiedź Ameryki na użycie przez Rosję broni atomowej „może nie być nuklearna”, to jednak z pewnością będzie ona "niszczącym uderzeniem". Wojskowy doprecyzował, że USA mogą zniszczyć Flotę Czarnomorską lub rosyjskie bazy na Krymie.
Gen. Hodges, który dowodził armią amerykańską w Europie w latach 2014-2018, podkreślił, że możliwość przeprowadzenia przez Putina ataku nuklearnego na Ukrainę jest „bardzo mało prawdopodobna”. Dodał także, że użycie przez Kreml jakiejkolwiek strategicznej broni masowego rażenia spotka się z szybką i ostrą reakcją prezydenta Joe Bidena.
– Putin wie, że USA będą musiały zareagować, jeśli Rosja użyje broni nuklearnej. Myślę więc, że prezydent Putin i jego otoczenie będą niechętni bezpośredniemu wciąganiu USA w konflikt – powiedział emerytowany wojskowy w wypowiedzi dla serwisu MailOnline.
Czytaj też:
"To będzie miało konsekwencje". Biden trzykrotnie powtórzył ostrzeżenie dla PutinaCzytaj też:
Amerykański wojskowy: Szykujmy się na rozpad Rosji