Piotr Zgorzelski wystąpił w piątek w "Sednie Sprawy" Radia Plus. Przedmiotem rozmowy z wicemarszałkiem Sejmu były m.in. kwestie: rosyjskich dezerterów w kontekście rosyjskiej mobilizacji wojskowej oraz gigantycznego wzrostu cen energii.
Zgorzelski: Nie wpuszczałbym
Od środy w Federacji Rosyjskiej prowadzona jest mobilizacja wojskowa rezerwistów. Z uwagi na to, że wielu Rosjan próbuje uciekać z kraju, w poszczególnych europejskich państwach rozgorzała dyskusja, czy uciekinierzy powinni być wpuszczani na ich terytoria.
– To jest moje prywatne zdanie, ale ja bym nie wpuszczał, bo nie ma do końca zminimalizowanego ryzyka, że nie wpuścimy przy okazji konia trojańskiego. I tak już moim zdaniem ze względu na jakość działania polskich służb, rosyjskie służby już hulają sobie jak wiatr, jak tylko sobie życzy i chce. Wobec tego, moje osobiste zdanie jest takie, że ja bym ich po prostu do naszego kraju nie wpuszczał – powiedział Zgorzelski.
Ludowiec nadmienił, że inną miarę należy zastosować wobec tych, którzy są prześladowani politycznie i pozostają w kontrze wobec Kremla. – Takich ludzi trzeba wspierać, ale tych tzw. dezerterów, którzy nie chcą brać udziału w wojnie Putina, to jeszcze raz podchodziłbym do tego bardzo ostrożnie i roztropnie – zaznaczył
Zgorzelski: Polityczna zagrywka PiS
Zgorzelski został zapytany o kryzys energetyczny, coraz mocniej odczuwalny na polskiej wsi. Polityk powiedział, że PSL nie zamierza na tym grać politycznie. Dodał, że bardzo ucierpią też samorządy.
– Będą dotknięte samorządy i stawiam tutaj tezę, być może pana redaktora to zdziwi, ale uważam, że nieprzypadkowo duże samorządy mają tak gigantyczne podwyżki energii, sięgające nawet dziewięciokrotnych zwyżek, czyli 900, 700, 800 procent – oznajmił wicemarszałek.
– Moim zdaniem jest to cyniczna kalkulacja polityczna, obliczona na wywołanie niezadowolenia mieszkańców wielkich miast, ze względu na braki w świadczeniu usług publicznych przez włodarzy miast, którzy nie należą do PiS-u. To jest polityczna zagrywka, żeby największe podwyżki dotknęły duże miasta, które chcąc sprostać tym wysokim wzrostom, będą musiały ograniczać swoje usługi publiczne i wywoła to niezadowolenie mieszkańców wobec nich, a przecież wielkie miasta są twierdzami nie do zdobycia dla PiS-u – stwierdził Piotr Zgorzelski.
Czytaj też:
Piekarnie i cukiernie na skraju bankructwa. Rachunki w górę nawet o tysiąc procentCzytaj też:
Wójcik: Nie będzie łatwo. To trzeba uczciwie ludziom powiedzieć