Oczywiście dołączyć nieświadomie, ale za to z wielkimi osiągnięciami na tym polu. Co prawda lektura wielu artykułów nasuwa skojarzenie ze szlifowaniem technik dezinformacji, ale to tylko powierzchowne wrażenie, za tym po prostu musi się kryć jakaś tajna strategia pajacowania, bo niemożliwe, aby poważne pismo zamieszczało tyle przekłamań. W końcu wszyscy mamy internet, znamy języki i wystarczy w parę minut zweryfikować niektóre prawdy objawione w „Rzeczpospolitej”, aby dojść do wniosku, że i red. Szułdrzyński, a już zwłaszcza mój ulubiony „specjalista” od Hiszpanii (a właściwie od całego świata) – Jędrzej Bielecki, wiele ze swych artykułów poświęcają fantazjowaniu z użyciem szlachetnej czcionki drukarskiej.
Oczywiście jest to fantazjowanie bardzo poprawne politycznie. Publikacjom „Rz” zdaje się przyświecać cel pilnego trzymania się linii wyznaczonej przez europejski mainstream medialny, nawet jeśli oznacza to popieranie brutalnych ataków na własny kraj i przemilczanie niezwykle istotnych zdarzeń.
Przykład pierwszy z brzegu: zarówno Bieleckiemu jak i Szułdrzyńskiemu popularność partii konserwatywnych Europy, w tym hiszpańskiego Voxu zdaje się spędzać sen z oczu, podczas gdy (pomimo usilnych poszukiwań) nie jestem w stanie odnaleźć ani jednego komentarza odnośnie poczynań Hiszpańskiej Partii Komunistycznej (PCE i IU) wchodzącej w skład koalicyjnego rządu Hiszpanii, który notabene zachwalany jest przez Bieleckiego w jego ostatnim podkaście.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.