Dziambor: Immunitet nie służy do chronienia posłów od płacenia mandatów

Dziambor: Immunitet nie służy do chronienia posłów od płacenia mandatów

Dodano: 
Artur Dziambor podczas konferencji prasowej w Sejmie
Artur Dziambor podczas konferencji prasowej w Sejmie Źródło:PAP / Piotr Nowak
Jeżeli chodzi o zmiany w konstytucji, to nie pozwolimy Prawu i Sprawiedliwości dotykać tego tematu i nie przyłączymy się – mówi poseł Konfederacji Artur Dziambor w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Posłowie Prawa i Sprawiedliwości podpisywali się w piątek pod projektem zniesienia immunitetów dla parlamentarzystów i sędziów. Chodzi o przypadki np. karania za wykroczenia drogowe. Czy Konfederacja poprze takie propozycje?

Artur Dziambor: Jeżeli mówimy o takich sytuacjach, jak wykroczenia drogowe, to jak najbardziej popieram takie zmiany i uważam, że powinniśmy iść w tę stronę. Przecież nie tak dawno mieliśmy taką sprawę, kiedy posłowi Grzegorzowi Braunowi został zdjęty immunitet za wykroczenie drogowe, które polegało na tym, że na Marszu Niepodległości wjechał ciężarówką z nagłośnieniem w miejsce, w które teoretycznie samochodem nie można wjeżdżać. Przez coś takiego poseł ma zdjęty immunitet, a to nie powinno się odbywać taką drogą i nie powinno być na ten temat sejmowej debaty, tylko taka osoba z miejsca powinna dostać mandat.

Z drugiej strony w takim przypadku potrzebne jest wprowadzenie zmian do konstytucji i podniesie się wrzawa, że PiS chce przy niej coś majstrować.

Jeżeli chodzi o zmiany w konstytucji, to nie pozwolimy Prawu i Sprawiedliwości dotykać tego tematu i nie przyłączymy się. Uważam, że jest to kwestia zapisów, bowiem sam immunitet nie jest tak szczegółowo zapisany w konstytucji. Wystarczy tylko z kilku rzeczy zejść, a immunitet powinien służyć do ochrony posła w taki sposób, żeby nikt nie mógł się na nim wyżywać.

W jaki sposób "wyżywać"?

Żeby partia polityczna, która rządzi w kraju, nie mogła opozycyjnych posłów wrzucać do więzień i aresztów pod wątłymi pozorami. Immunitet nie może służyć do zasłaniania się nim przed mandatami, a mieliśmy już w tej kadencji przykład posła, który robił to, kiedy patrol zatrzymał go jadącego na rowerze pod wpływem alkoholu.

Mamy nową odsłonę afery taśmowej i zeznania Marka W., który twierdzi, że wręczył Michałowi Tuskowi 600 tys. euro łapówki. Jak pan podchodzi do tej sprawy?

Gdyby cokolwiek było na rzeczy, to Michał Tusk już dawno byłby Michałem T., podobnie jak Donald Tusk byłby Donaldem T. Zeznania są sprzed kilku lat, a w tym momencie zostały wypuszczone tylko po to, żeby spalić świadka. I rzeczywiście Donald Tusk wpadł w kwestii pokazywania tego człowieka jako wiarygodnego. Ziobro się odwinął i powiedział: tak, wiarygodny? To posłuchaj, co o tobie mówi. Świadek został spalony całkowicie. Prokuratura mając wiedzę z jego zeznań nie podjęła sprawy, uznając, że to nie jest poważne, a jak wiemy prokuraturą kieruje Zbigniew Ziobro. I na tym można zakończyć sprawę.

Mamy tutaj jeszcze wątek wykorzystywania nagrań.

I to jest ważne. Fakt, że prosperowały tym służby, wątek, że taśmy zostały sprzedane i wykorzystywane to było w kampanii i później, to jest bardzo ważna kwestia. A dodajmy do tego jeszcze aferę z mailami ministra Dworczyka. To wszystko mogłoby faktycznie być załatwione w komisji śledczej, która pomogłaby polską scenę polityczną oczyścić z tego bałaganu.

Czytaj też:
Morawiecki o propozycji Tuska: Jestem za
Czytaj też:
Poseł PiS znaleziony pijany na ławce. Jest decyzja Kaczyńskiego

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także