PO AFERZE TAŚMOWEJ Donald Tusk, uzależniony od władzy, zapewnił sobie właśnie dalszy dostęp do ulubionego narkotyku
(…) Można było się spodziewać, że zirytowany Tusk odreaguje na kimś chwilową obawę przed utratą władzy z początku afery. Ofiarą stał się ostatecznie Sejm, który zmuszono do ekspresowego przegłosowania wotum zaufania, wbrew wszelkim wcześniejszym standardom. Tylko Leszek
Miller wykazał chwilową wolę oporu, przypominając, że Sejm ma tydzień na ustosunkowanie się do wniosku o wotum zaufania, i pytając, czy Tusk jest dyktatorem, który może robić z parlamentem, co chce. Jednak z powodu skłócenia opozycji Tusk dopiął swego. Kolejna demonstracja upadku
dobrych obyczajów w polityce przeszła bezkarnie. (…)