• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Naiwne marzenia

Dodano: 
Wielka Polska
Wielka Polska
Plan Ziemkiewicza na silną i sprawczą Polskę można streścić krótko: niech będzie lepiej, rozsądniej i rozumniej, a wtedy sobie poradzimy. Wspaniale. Tylko jak to zrobić?

Zawsze byłem zwolennikiem dokładnego definiowania podstawowych pojęć, zanim rozpocznie się dyskusję. Jeśli się tego nie zrobi, to może dojść do sytuacji, w której dyskutujący nazywają tym samym słowem coś całkiem innego i na tej podstawie każdy z nich uważa, że ma rację. Mam wrażenie, że do czegoś takiego doszło pomiędzy mną a Rafałem A. Ziemkiewiczem odpowiadającym na moje zarzuty pod adresem jego najnowszej książki „Wielka Polska” („DRz” 44/2022).

W replice na mój tekst Rafał pisze – ujmując to skrótowo – że jego opowieść o wielkiej Polsce nie jest fantazją czy bajką, ale analizą pojawiających się możliwości. Najwyraźniej inaczej rozumiemy pojęcie analizy. Analiza z zasady polega na tym, że bierze się pod lupę jak największą liczbę czynników i tworzy na tej podstawie różne scenariusze. A już na pewno tak powinna wyglądać analiza tworzona z ambicją bycia namiastką programu działania państwa. Z całą zaś pewnością nie można analizą nazwać wywodu, którego podstawą jest jedynie najkorzystniejszy scenariusz, w dodatku oparty na bardzo fragmentarycznym widzeniu rzeczywistości czy wręcz pomijaniu niektórych jej elementów. Taki wywód nie jest realnym scenariuszem działania, który zawsze musi być wariantowy – jest właśnie bajką. Opowieścią o tym, jak mogłoby być wspaniale, gdyby po drodze spełniło się 20 optymistycznych założeń. No, owszem, miło się to czyta, ale pod warunkiem że uznaje się to właśnie za opowieść pisaną ku pokrzepieniu serc. Potem się taką książkę odkłada i z ciężkim sercem wraca do rzeczywistości, która nijak nie chce się dopasować do tej optymistycznej wizji.

Tu pozwolę sobie zacytować fragment tekstu Rafała, który szczególnie mi się spodobał: „Mówiąc obrazowo: pragmatyzm polega dla mnie na tym, żeby kiedy drzwi się uchylają, pchać w nie nogę, a kiedy się zamykają – zabierać ją. Nie jest pragmatyzmem, w moim przekonaniu, postawa, która każe, kiedy drzwi nieoczekiwanie zaczęły się uchylać, wzywać: »Nie róbmy nic pochopnie, trzeba wszystko dobrze przeanalizować, rozważyć zagrożenia, przemyśleć, te drzwi, choć dziś się otwierają, w przyszłości mogą się przecież zamknąć, i co wtedy z naszą nogą?«”.

Co do opisu, czym jest pragmatyzm, absolutnie się zgadzam. I nie w tym punkcie jest spór. Spór dotyczy tego, czy drzwi faktycznie się otwierają i czy my mamy dość siły, żeby je przytrzymać. Rafał na oba te pytania odpowiada twierdząco, ja zaś wskazuję, że ta jego diagnoza jest oparta na bardzo wątłych podstawach. I dodaję, że jeżeli jest to diagnoza błędna – a wszystko na to wskazuje – to kierując się wskazaniami Rafała, za moment możemy stracić nogę.

TRWAŁOŚĆ POPARCIA

W optymistycznym opisie sytuacji, który znalazł się w „Wielkiej Polsce”, niektóre elementy nie zostały wzięte pod uwagę, a inne czynniki autor potraktował skrajnie jednowymiarowo. Tak jakby mogły się rozwijać jedynie w sposób dla nas korzystny.

Artykuł został opublikowany w 45/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także