Elżbieta "santo subito"
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

Elżbieta "santo subito"

Dodano: 
Pogrzeb królowej Elżbiety II
Pogrzeb królowej Elżbiety II Źródło: PAP / STEVEN SAPHORE
Jeden z zaskakujących zwrotów akcji świetnej książki „Ja, Klaudiusz” Roberta Gravesa tyczy się zabiegów cesarzowej Liwii u jej wnuka Klaudiusza o jej pośmiertną deifikację, albowiem w związku ze wszystkimi świństwami, które poczciwa Liwia musiała dokonać dla racji stanu, z uśmierceniem własnego męża Augusta włącznie, jej duszę niechybnie czekałyby po śmierci piekielne katusze.

Ratunkiem przed nimi była w jej mniemaniu pośmiertna apoteoza, ale wiedziała, że podobnego aktu miłosierdzia ze strony jej potwornego prawnuka Kaliguli nie dostąpi, stąd jej prośba do Klaudiusza, któremu mimo jego pozornej nieporadności wróżyła po Kaliguli tron cesarski. Fikcja literacka Gravesa czy prawdziwy pogański zabobon – fakt faktem, że pośmiertna deifikacja Augustów była w Cesarstwie Rzymskim pewną normą, i nawet przetrwała na swój sposób aż do naszych czasów, choć pośmiertna apoteoza medialna, której obecnie doświadczają „światowe osobistości”, pozbawiona resztek konotacji religijnej stanowi zapewne jeszcze słabszy immunitet od mąk piekielnych, niż uchwała rzymskiego senatu.

Ma się rozumieć, jest rzeczą godziwą i słuszną, aby zasłużonym zmarłym okazywać publicznie cześć, choć medialna ocena zasług i ich hierarchii nie zawsze koreluje z obiektywną miarą – z niesmakiem oglądałem jak tegoroczne „świeckie wypominki” głównego wydania wiadomości TVP na Wszystkich Świętych pominęły zmarłe w ostatnim czasie postacie Marii Mireckiej-Loryś czy prof. Mieczysława Gogacza, ale znalazły miejsce dla najwyraźniej wybitnie zasłużonego dla polskiego społeczeństwa rapera Coolio…

Pal sześć media – kierują się one wrzawą chwili, którą same zresztą podsycają; rozczarowujący są o wiele bardziej katolicy, tym bardziej jeśli chodzi o duchowieństwo, po których można by się spodziewać, że zachowają pewien umiar gdy idzie o świeckie pośmiertne apoteozy. To przecież właśnie pierwsi chrześcijanie systematycznie odmawiali ubóstwiania przedstawicieli władzy państwowej, co dla wielu z nich skończyło się męczarniami i męczeństwem. Tymczasem wraz ze śmiercią Elżbiety II część katolików w Polsce, niebędąca bynajmniej poddanymi Jej Królewskiej mości, popadła w jakiś zbiorowy amok, i chyba nie wiele brakowało, aby poszli skandować „santo subito” pod brytyjską ambasadę czy nuncjaturę apostolską, by dać upust ich wyraźnemu uniesieniu religijnemu przy tej okazji.

Czytaj także