Według sędziego Żurka Polska zbliża się do "demokracji białoruskiej"

Według sędziego Żurka Polska zbliża się do "demokracji białoruskiej"

Dodano: 
Sędzia Waldemar Żurek
Sędzia Waldemar Żurek Źródło:PAP / Rafał Guz
W najnowszym wywiadzie sędzia Waldemar Żurek ocenił, że "Polska to kraj niebezpieczny", ponieważ zbliża się do "demokracji białoruskiej".

Sędzia udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej". Nie kryjący niechęci wobec obecnej władzy Waldemar Żurek ocenił, że Polska jest krajem "niebezpieczny".

"Niebezpieczny, bo wielkimi krokami zbliża się do wersji demokracji białoruskiej. Widzę tego mechanizmy, których ciągle przybywa, widzimy to w środowisku sędziowskim. Widzę też, że dobrzy, mądrzy, odważni kiedyś sędziowie zaczynają się bać. Ale to nie taki strach przed wojną, głodem i bombą atomową, tylko strach przed wydaniem orzeczenia, do którego jest się przekonanym, ale po jego wydaniu pojawią się złe konsekwencje. To dramat tych sędziów, widzę, jak ich to gryzie. (…) Nie jest lekko, ale każdego dnia, gdy patrzę w lustro, to mogę jakoś spać, bo się nie zeświniłem. Tak przed samym sobą, bo nieważne, jak mnie postrzegają inni" – stwierdził walczący o "wolne sądy" Żurek.

Stwierdził, że ze względu na swoją postawę, jest szykanowany. Waldemar Żurek uważa, że przeniesienie go do innego wydziału, to "wykańczanie". "Wszystko przez to, że nie jestem biernym sędzią – uderzam w budujący się reżim, wytaczam sprawy 'neosędziom' w Sądzie Najwyższym, żeby ustalić, czy są legalnie powołani, wytaczam skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, że nielegalnie skrócono kadencję rady bez trybu odwołania, i ETPC przyznaje mi rację" – przekonuje sędzia.

Wszystkie krzywdy Waldemara Żurka

Dalej Żurek wymienia listę rzekomych krzywd. "Kiedy nasłano na mnie CBA, a potem na moją ciężarną żonę, to sprawdzano nas w różnych instytucjach. Było ich ponad 300 – banki, firmy ubezpieczeniowe, domy maklerskie. Państwo poświęciło mnóstwo pieniędzy, żeby dopaść sędziego Żurka. CBA nie znalazło niczego, ale to trwało 16 miesięcy. Więc złamano nawet przepis, który mówi, że można obywatela prześwietlać tylko dziewięć miesięcy. Ale o to chodziło, żeby mnie całkowicie oderwać od pracy zawodowej, od życia rodzinnego, zburzyć mój spokój. Żebym się psychicznie załamał, żeby moja rodzina cierpiała. To są właśnie metody państwa autorytarnego. Potem wpadli na pomysł, że będą mi za wszystko wytaczać postępowania dyscyplinarne. Prawników, którzy pomagają państwu, w tych moich sprawach naliczyłem ostatnio 27" – żali się "Gazecie Wyborczej".

Czytaj też:
I prezes SN nie wyklucza dyscyplinarek wobec sędziów, którzy odmawiają orzekania
Czytaj też:
Koniec z kwestionowaniem statusu sędziów? Kuźmiuk wskazuje na zapis TSUE

Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Czytaj także