Weterani konserwy i dziadersy rozdają sobie nagrody Strażnika Pamięci, a ty między nimi. Odpowiadam więc najmilej, jak umiem: „A wy, drogie lewaczki, wciąż nie rozumiecie, że to nowoczesność starzeje się najszybciej!”.
A gala, owszem, z rodzaju imprezy dla błędnych rycerzy i mędrców. Ja zresztą aspiruję do takiej starszyzny, gdzie człowiek siwieje od nadmiaru lektur i świadomości, a nie nabrzmiewa od silikonu i nowych warg. Spędziłam więc czas w wybornym towarzystwie, które na dodatek przez trzy godziny nie zająknęło się o bieganiu czy wegańskiej diecie (choć może są to tak sekretne pasje, że z wierzchu nie widać).
Nie było też troski o klimat, co wskazywać może, że należymy do sekty wrogów planety. W dodatku zero parytetów, bo wśród laureatów zabrakło kobiet, no ale już sama maczystowska nazwa nagrody wiele wyjaśnia. Z niedawnej, dyżurnej ekipy strażników wyszczepienia populacji tylko jeden dziennikarz był obecny, ale wyraźnie apetyt na bankiet miał większy od obaw o własne życie wśród nosicieli wirusów. Zabrakło co prawda w pewnym momencie komunikatu „uwaga spoiler”, ale po prostu mamy za małe doświadczenie w celebrowaniu takich oscarowych nocy. Najważniejsze było jak zwykle to, co niewidzialne. Słowa: „pamięć” i „tożsamość” padały setki razy, jakby znów chodziło o pewne zapomniane dzieło pewnego zapominanego już nieco u nas autora.
Imaginujcie sobie zatem, jak dziwne to było towarzystwo i jak bardzo odklejone od rzeczywistości podyktowanej nam przez UE. Ile w tym jednak rockandrollowej przekory i rebelii, być cały czas w kontrze do systemu i jeszcze w zgodzie z klasykami! Zwłaszcza gdy taka postawa zupełnie się dziś nie opłaca. Gdy Michnik za swoją walkę o nowy, wegański socjalizm odbiera nagrodę od socjalistycznego mainstreamu Hiszpanii, to w Polsce amok i aplauz. Gdy jednak prof. Legutko walczy na forum Europy, fechtując wyśmienicie swoim greckim sprytem, rzymską dyscypliną myśli i chrześcijańską refleksją, to pół Polski milczy lub drwi, bo to przecież eurodeputowany PiS. Nagrodę mogą mu wręczyć co najwyżej tacy odszczepieńcy jak my i nam podobni.
Czasem zastanawiam się, czy przyszłą elitę Polski będą stanowili ludzie umiejący wszędzie korzystać z aplikacji czy też umiejący tak po staroświecku korzystać wszędzie przede wszystkim z intelektu i sumienia…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.