Prezydent Polski zaznaczył, że z powodu tej ostrożności, nie mówił o piątym artykule NATO, a jedynie zainicjował czwarty artykuł traktatu, który przewiduje konsultacje, gdy zagrożony jest członek sojuszu.
Okazuje się, że Rosjanie zadzwonili do Andrzeja Dudy tuż po tragedii, do jakiej doszło w ubiegłym tygodniu w Przewodowie. Do sprawie odniosła się Kancelaria Prezydenta RP.
"Po eksplozji rakiety w Przewodowie, w czasie trwających łączeń z głowami państw i szefów rządów doszło do połączenia z osobą podającą się za Prezydenta Francji Emmanuela Macrona. W trakcie połączenia Prezydent Andrzej Duda zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę. Po tym połączeniu KPRP niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające" – wskazano w komunikacie.
Fala komentarzy
Stanowisko KPRP nie zatrzymało jednak fali krytyki, jaka spadła na prezydenta i jego otoczenie. "Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że to jakaś fałszywka, dlatego nic o tym nie pisałem. Ale niestety nie. To jest dramat. Kompromitacja. I ci ludzie będą nas zapewniać, że panują nad sytuacją?" – pyta publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha.
Ironiczny wpis zamieścił szef partii KORWiN Sławomir Mentzen. "Szanowny Panie Prezydencie! Jestem nigeryjskim księciem, który czeka na milionowy spadek. Żeby go dostać, muszę jednak wpłacić 1000$ na prawników. Liczę na pomoc. Spadkiem się podzielę. Z poważaniem. John Makumba" – napisał polityk Konfederacji, nawiązując do maili, jakie otrzymuje wielu z nas.
Czytaj też:
Komu ufają Polacy? Jest wyraźny faworyt